Katarzyna Śliwińska

Wypędzenia w literaturze polskiej i niemieckiej

Wypędzenia w literaturze polskiej i niemieckiej


Kiedy jesienią 2006 r. Teatr Współczesny we Wrocławiu wystawiał Transfer! w reżyserii Jana Klaty – polsko-niemiecki spektakl o Polakach i Niemcach wysiedlonych z ziemi rodzinnej podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu – spór wokół Centrum przeciw Wypędzeniom nie miał już tej ostrości co w swoim apogeum w 2002 r. (→ wypędzenia), jednak wciąż był żywy. Propozycja odnowienia komunikacji polsko-niemieckiej, którą ów spektakl zawierał, została w tym kontekście odczytana jako głos w dyskusji na temat upamiętniania przymusowych migracji w XX-wiecznej Europie. Transfer! opowiadał o masowych przemieszczeniach ludności przez pryzmat odczuć poszczególnych ludzi: bólu po stracie bliskich, tęsknoty za utraconym domem rodzinnym i poczucia wykorzenienia. Przedkładając pamięć – w tych jej wymiarach, które wymykają się kompetencji historyków: emocjonalnym i egzystencjalnym – nad spory o jej historyczno-polityczne uwarunkowania, przekonywał, że Polacy i Niemcy mogą się porozumieć w kwestii przeszłości. Pokazywał nieoczywistość schematów wdrukowanych w świadomość obu społeczeństw (→ Krzyżak;polski autostereotyp), tym samym osłabiał przeświadczenie o wyjątkowości losów własnej zbiorowości i wyłączności prawa do poczucia krzywdy.

Protesty części polskiej opinii publicznej przed premierą spektaklu odsłoniły jeden z najważniejszych punktów zapalnych w komunikowaniu polsko-niemieckim na temat II wojny światowej i jej następstw: prawo „wypędzonych” do upominania się o uznanie cierpienia i krzywdy, których doświadczyli w trakcie ucieczki czy wysiedlenia, i do publicznej ekspresji emocji towarzyszących stracie. Chodzi tu zarówno o materialne, jak i symboliczne roszczenia ekspatriantów, którzy domagają się dostrzeżenia faktu, że również Niemcy byli ofiarami (→ polska i niemiecka kultura pamięci). Podstawowa trudność sprowadza się do znalezienia takiego sposobu opowiadania o cierpieniach niemieckiej ludności cywilnej, który uwzględniałby dokonane przez Niemców zbrodnie i nie zacierał odpowiedzialności za wywołanie wojny, której następstwem było przesunięcie granic i trwałe przemieszczenie milionów ludzi, ale też nie usprawiedliwiał aktów przemocy, których inni, m.in. Polacy, dopuszczali się na niemieckich cywilach i jeńcach wojennych.

W piśmiennictwie niemieckim powstała niezliczona ilość relacji o charakterze dokumentarnym i quasi-dokumentarnym, dzienników, wspomnień, powieści, opowiadań, utworów lirycznych, słuchowisk i dramatów przedstawiających exodus ludności niemieckiej z terenów Rzeszy w Europie Wschodniej, Południowej i Środkowej oraz jego konsekwencje egzystencjalne, społeczne, polityczne i kulturowe. Warto zwrócić uwagę zarówno na nieprzerwaną obecność tematu w literaturze niemieckiej (do 1990 r. przede wszystkim w literaturze Republiki Federalnej Niemiec), jak i różnorodność sposobów mówienia o nim. Skala możliwości rozciąga się od wielkich narracji militarnych i heroiczno-martyrologicznych, konstytuujących niemiecką wspólnotę ofiar, po relacje na wskroś cywilne i prywatne, najczęściej autobiograficzne (mikro)opowieści o doświadczeniach opresji, krzywdy i utraty. Istnieją utwory w jawny bądź zakamuflowany sposób budujące i utrwalające dyskurs posiadania, roszczeń i resentymentów (Wenn die Dämme brechen Edwina Ericha Dwingera, 1950) oraz przekonanie o cywilizacyjnej i kulturowej niższości zwycięzców (→ polnische Wirtschaft) – jak w relacji Unter polnischer Verwaltung (1957) Charlesa Wassermanna z podróży po ziemiach niemieckich objętych w posiadanie przez Polskę. Na przeciwległym biegunie sytuują się narracje konstruowane w dialogu z opowieściami innych, pokazujące, jak mimo różnych doświadczeń historycznych – lub dzięki ich podobieństwu – możliwe jest współżycie (Lalkarz König i ja Armina Müllera, 1986; Niemandszeit Jörga Berniga, 2002). Biegunowo układają się również obrazy utraconej ojczyzny kreowane przez tę literaturę (→ Wschód): od nostalgicznych opisów utraconych Arkadii po utwory podważające mit niemieckich ziem wschodnich, posługujące się poetyką groteski lub pastiszu. Sięga po nią np. Günter Grass we Wróżbach kumaka (1992) – prawo do ziemi rodzinnej postulowane przez związki wypędzonych i, jak mówi Grass, utracone „w sposób zawiniony i ostateczny”, powraca tu w karykaturalnej postaci: jako prawo do wiecznego spoczynku w miejscu urodzenia. Linia podziału przebiega między utworami, które opowiadają o regionach pogranicznych, niejednolitych etnicznie i geopolitycznie niestabilnych, nie zacierając ich różnorodności opisywanej w kategoriach styku, wymiany bądź konfliktu, a opowieściami, w których ujawnia się etniczny punkt widzenia na niemiecki Wschód, głęboka uraza lub tęsknota za imperialną przeszłością. Sytuację komplikuje zróżnicowanie obiegów literackich (w Niemczech przed 1989 r.: różnice między literaturą zachodnio- i wschodnioniemiecką; w Polsce przed 1989 r.: obieg krajowy i emigracyjny; w obu krajach: różnice między literaturą „wysoką” i popularną), kręgów czytelniczych i stylów odbioru. Dlatego trudno zidentyfikować powszechnie akceptowany kanon „literatury o wypędzeniach”. Trudności wynikają przede wszystkim z silnej ideologizacji pojęcia „wypędzenie”. Inną przeszkodą jest brak jasno wytyczonych granic, które określałyby zakres „literatury o wypędzeniach”. Z kolei popularność poszczególnych tytułów zależy w równej mierze od bieżącej koniunktury politycznej, medialnej czy wydawniczej co od oczekiwań i preferencji różnych grup czytelniczych.

Dobrze ilustruje tę zależność Wielka ucieczka Jürgena Thorwalda – beletryzowany reportaż przedstawiający exodus ludności niemieckiej z terenów zajmowanych przez Armię Czerwoną. Opublikowana w 1949 i 1950 r. w dwóch tomach (Es begann an der Weichsel i Das Ende an der Elbe), doczekała się ponad 50 wznowień w różnych wydawnictwach – ostatnio w 2005 r. z okazji 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Liczbę sprzedanych łącznie egzemplarzy szacuje się na pół miliona. Wielka ucieczka jest tym samym jedną z najpopularniejszych i najszerzej oddziałujących paradokumentalnych opowieści o ostatnich miesiącach wojny na „niemieckim Wschodzie”. Ten sukces pokazuje, że książka Thorwalda wpisuje się w dominujący typ społecznej narracji o wypędzeniu, w której rachunek krzywd doznanych przez niemiecką ludność cywilną przewyższa rachunek win. Sugestywność obrazu klęski, który wyłania się z dokumentów oraz relacji uczestników i świadków wydarzeń (cywilów, wojskowych, polityków), przytoczonych i w różnym stopniu przetworzonych przez Thorwalda, sprzyjała utrwaleniu się tej perspektywy. Można jednak przypuszczać, że Wielka ucieczka nie utrzymałaby się tak długo na rynku wydawniczym (a przynajmniej, bo takie były ambicje jej autora, na rynku książki popularnonaukowej), gdyby Thorwald nie wprowadził w kolejnych edycjach mniej lub bardziej istotnych zmian, uwzględniając aktualny stan wiedzy i znaczące przemieszczenia w świadomości historycznej odbiorców. Ingerencje dotyczyły m.in. wymowy kluczowych tez (wypędzenie Niemców jako zbiorowa kara za winy nielicznych), pojedynczych sformułowań i drastycznych scen niepotwierdzonych w źródłach. W rezultacie w obiegu znajduje się kilka wariantów Wielkiej ucieczki (polskie tłumaczenie powstało na podstawie gruntownie zmienionej edycji z 1995 r.), które pokazują dynamikę zmian zachodzących w niemieckiej kulturze pamięci.

Literatura popularna, z definicji nastawiona na zaspokajanie różnorakich oczekiwań i potrzeb szerokiego kręgu czytelników, częściej niż pisarstwo wysokoartystyczne posługuje się językiem komunikacji zbiorowej. Przenikanie tematów i ujęć do obiegu popularnego wskazuje zatem na ich silne osadzenie w świadomości potocznej. Przykładów dostarcza zarówno literatura niemiecka (np. powieść autora bestsellerów o tematyce wschodniopruskiej Arno Surminskiego z 2010 r. Winter Fünfundvierzig oder Die Frauen von Palmnicken, która prowadzi równolegle dwa wątki: ucieczki ludności niemieckiej z Prus Wschodnich i zagłady żydowskich więźniarek podobozów KL Stutthof, zamordowanych w nadbałtyckim Palmnicken), jak i polska. Można tu wymienić Niemiecki taniec Marii Nurowskiej (2000), który w zasadniczych rysach wzoruje się na relacji Libussy Fritz-Krockow spisanej w Czasie kobiet (1988) przez Christiana von Krockowa, czy powieść kryminalną Marka Krajewskiego Festung Breslau (2006).

W potocznym odbiorze tradycyjny podział na prozę fikcjonalną i pisarstwo dokumentarne, autobiograficzne czy paraliterackie nie ma racji bytu. Ilustrują to rozliczne antologie i omówienia, w których dzienniki i wspomnienia spisywane w różnych okresach, jak Dziennik wschodniopruski Hansa von Lehndorffa (1961), Nazwy, których nikt już nie wymienia Marion Dönhoff (1961) czy Czas kobiet von Krockowa (1988), sąsiadują z powieściami Ernsta Wiecherta (Missa sine nomine, 1950), Kurta Ihlenfelda (Wintergewitter, 1951), Hugo Hartunga (Gdy niebo zstąpiło pod ziemię, 1951), Güntera Grassa (Blaszany bębenek), Horsta Bienka (Ziemia i ogień, 1982), Siegfrieda Lenza (Muzeum ziemi ojczystej, 1978) czy – z obiegu popularnego – Arno Surminskiego (m.in. Jokehnen oder Wie lange fährt man von Ostpreußen nach Deutschland?, 1974; Sommer vierundvierzigoder Wie lange fährt man von Deutschland nach Ostpreußen?, 1999) i Christine Brückner (Jauche und Levkojen, 1975).

Louis Ferdinand Helbig, autor monografii o ucieczce i wypędzeniu w powojennej beletrystyce zachodnioniemieckiej, do 1986 r. doliczył się ponad 70 powieści i ok. 200 krótszych utworów prozatorskich na ten temat. Ta lista znacząco się wydłuży, jeśli obok form fikcjonalnych i gatunków mieszanych uwzględnimy ogromny obszar nieprofesjonalnego piśmiennictwa autobiograficznego, które w swojej bibliografii z 2005 r. odnotowuje Axel Dornemann. Tylko część tego rozległego zbioru (blisko 2 tys. tytułów) obecna jest w powszechnej świadomości czytelniczej. Niektóre, jak wielotomowa dokumentacja wysiedlenia Niemców z Europy Środkowej i Wschodniej (Dokumentation der Vertreibung der Deutschen aus Ost-Mitteleuropa, 1953-1962), opracowana na zlecenie pierwszego rządu federalnego kanclerza Konrada Adenauera przez komisję historyków pod kierunkiem Theodora Schiedera, mają charakter niejako oficjalny. Inne były wydawane w niewielkich nakładach, często własnym sumptem lub w wydawnictwach o zasięgu lokalnym. Dochodzą do tego bogate zbiory archiwalne – przede wszystkim tzw. Dokumentacja Wschodnia, która stanowi wyodrębnioną część zasobów Archiwum Federalnego i obejmuje ok. 11 tys. świadectw „wypędzonych ze Wschodu”, nie licząc innych dokumentów, zebranych przez komisję Schiedera w celu udokumentowania zbrodni popełnionych na niemieckiej ludności cywilnej na ziemiach przejętych przez Polskę i ZSRR oraz w Czechosłowacji. Bazują na nich liczne kompilacje, takie jak Die Flucht – Ostpreussen 1944/45 Edgara Günthera Lassa (1964), Die Vertreibung. Sudetenland 1945-1946 Emila Franzla (1967) czy Niederschlesien 1945 Rolfa O. Beckera (1965), beletryzowane reportaże, jak Der große Treck Güntera Karweiny (1958), oraz powieści (np. Der große Treck Willa Bertholda, 1975).

Zainteresowanie ziemiami wschodnimi oraz losami ich mieszkańców w powojennym piśmiennictwie niemieckim zmieniało się w miarę upływu czasu. Wyraźnie przybrało na sile na przełomie lat 80. i 90. Najbardziej uchwytnym przejawem tej eksplozji pamięci są liczne edycje wspomnień wypędzonych, często spisywanych w ramach konkursów ogłaszanych przez instytucje naukowe, redakcje czasopism lub lokalne stowarzyszenia. Niektóre z tych przedsięwzięć programowo przekraczają partykularną optykę, dokumentując równoczesność transferu różnych grup ludności (np. Wypędzeni ze Wschodu pod red. Hansa-Jürgena Bömelburga, Renate Stößinger i Roberta Traby, 2000, edycja niemiecka 2001); osłabiają działanie kategorii narodowych, eksponując opowieści kobiet (Kobiety wypędzone Marianne Weber, 2005), lub akcentują uniwersalność doświadczenia utraty i wykorzenienia (jak Entwurzelt. Vom Verlust der Heimat zwischen Oder und Bug Helgi Hirsch, 2007).

W świadectwach spisywanych tuż po wojnie, zwłaszcza na zamówienie polityczne, uderza cząstkowość relacji, zawężenie spojrzenia do losów własnych lub własnej zbiorowości, brak troski o historyczną precyzję czy wyważenie racji. Taka perspektywa jest następstwem traumatycznego przeżycia końca wojny, który dla wielu był pierwszym i jednocześnie bardzo dramatycznym doświadczeniem konfrontacji z inną kulturą. Dominują opisy chaosu, utraty poczucia bezpieczeństwa, stabilności i przewidywalności własnego losu, grabieży, śmierci bliskich, aresztowań, deportacji i gwałtów, wreszcie wysiedlenia i nierzadko równie traumatyzującego powitania w nowej ojczyźnie, jakie ekspatriantom ze Wschodu zgotowali rodacy. W świetle tych opowieści szybka i bezkonfliktowa integracja milionów uchodźców i przesiedleńców w obu powojennych państwach niemieckich okazuje się mitem, który obnaża również literatura: Treibgut Moniki Taubitz (1983) – kontynuacja autobiograficznej powieści z lat 1944-1946 Przez dziurę w płocie (1977), Landnahme Christopha Heina (2004) czy Niedopełnieni Reinharda Jirgla (2003).

W Polsce nie ma porównywalnego zbioru materiałów dotyczących wojennych i powojennych losów mieszkańców wschodnich ziem II Rzeczypospolitej przesiedlonych na tzw. „Ziemie Odzyskane". Przed 1989 r. wspomnienia z okresu okupacji sowieckiej, więzień, łagrów i miejsc przymusowego osiedlenia w ZSRR ukazywały się głównie na emigracji; do odbiorców w kraju docierały w niewielkich nakładach wydawanych przez niezależne oficyny powstające od końca lat 70. Niektóre, jak Inny świat Gustawa Herlinga-Grudzińskiego (Londyn 1953), Na nieludzkiej ziemi Józefa Czapskiego (Paryż 1949) czy W domu niewoli Beaty Obertyńskiej (Rzym 1946), należą dziś do klasyki literatury łagrowej czy zsyłkowej, jednak na szerszą skalę po raz pierwszy były czytane dopiero po ustrojowym przełomie. Dotyczy to również emigracyjnej eseistyki Czesława Miłosza, Jerzego Stempowskiego, Stanisława Vincenza czy Józefa Wittlina, opowiadań Zygmunta Haupta czy powieści Józefa Mackiewicza i Włodzimierza Odojewskiego. Ta luka w społecznej komunikacji na temat losów Polaków na Wschodzie wypełniana jest dopiero od niedawna. Ważną rolę odgrywają tu wyspecjalizowane instytucje działające od końca lat 80., takie jak Archiwum Wschodnie Ośrodka „Karta”, Związek Sybiraków, Instytut Pamięci Narodowej czy Polskie Towarzystwo Ludoznawcze we Wrocławiu, które od 1989 r. gromadzi rękopisy, maszynopisy i dokumenty dotyczące deportacji w głąb ZSRR z lat 1939-1956. W 2011 r., w odpowiedzi na działalność niemieckiej fundacji Centrum przeciw Wypędzeniom, w Krakowie powstało Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń, które zamierza m.in. pozyskiwać relacje Polaków wysiedlonych przez Niemców z ziem włączonych do III Rzeszy i z Zamojszczyzny.

Ze względu na znaczne różnice ilościowe, rozproszenie i trudności z dostępem do polskich materiałów biograficznych (dość wspomnieć, że nie ma żadnej bibliografii porównywalnej z niemiecką publikacją Dornemanna), polskie i niemieckie teksty na temat przymusowych migracji są tylko w ograniczonym stopniu porównywalne. Na różnice wynikające z odmienności kluczowych doświadczeń zbiorowych obu społeczeństw nakładają się różnice w przebiegach losów jednostkowych, różne konsekwencje obu procesów i różne perspektywy (polityczne, religijne, czasowe), z jakich „wypędzeni” opowiadają o swoich przeżyciach. Inaczej przedstawia się kontekst polskiej i niemieckiej „literatury o wypędzeniach”, inny jest zakres obu obszarów tematycznych i panujące w nich hierarchie. Różnią się też oczekiwania publiczności literackiej, jej kompetencje symboliczne (w Polsce ukształtowane przez nawarstwiającą się i utrwaloną w kulturze, głównie za sprawą romantyzmu, pamięć opresji i utraty) i upodobania stylowe. Opowieści o dobrowolnych i przymusowych migracjach obywateli polskich – ucieczce z obszarów objętych działaniami wojennymi, czystkami etnicznymi i pacyfikacjami, wysiedleniach z terenów włączonych do Rzeszy, deportacji ludności żydowskiej do gett i obozów zagłady, wywózkach mieszkańców ziem wschodnich w głąb ZSRR, amnestii i ewakuacji żołnierzy armii Andersa i ich rodzin na Bliski Wschód, powrocie do kraju w szeregach armii Berlinga czy powojennych transferach ludności wymuszonych przesunięciem granic (→ Ziemie Odzyskane) – nie tworzą spójnego zbioru tekstów. Polskie literaturoznawstwo przyporządkowuje je różnym formacjom, takim jak „literatura kresowa”, „literatura małych ojczyzn”, „literatura łagrowa” czy „powieść migracyjna” oraz „pionierska”. Nie może to dziwić wobec faktu, że mamy tu do czynienia z masowymi ruchami ludności o bardzo zróżnicowanej genezie, chronologii i przebiegu, które w różnych okresach rozmaicie odcisnęły się w literaturze. Trudno znaleźć wspólny mianownik dla powieściowych wizji Odojewskiego, który z dziejów konfliktu polsko-ukraińskiego, wpisanego w perspektywę historiozoficzną wykraczającą poza realny kontekst opisywanych zdarzeń, wydobywa mesjanistyczną ideę przedmurza, powieści przygodowej Jana Gerharda Łuny w Bieszczadach (1959), legitymizującej władzę ustanowioną w 1945 r. i wysiedlenie ludności ukraińskiej z Polski południowo-wschodniej, obrazów zasiedlania ziem północnych i zachodnich w literaturze PRL czy dramatu wykorzenienia Mazurów w twórczości Erwina Kruka.

W polskiej literaturze o exodusie ze Wschodu wyraźnie dają o sobie znać nie tylko różnice doświadczeń wojennych, ale i sytuacji politycznej. Otwarta dyskusja polityczna na temat pojałtańskiej Europy toczyła się wyłącznie na emigracji, głównie w kręgu paryskiej „Kultury”. Natomiast w kraju pisarze musieli się zmagać z zakazami PRL-owskiej cenzury, która kontrolowała treści dotyczące byłych polskich ziem wschodnich. W rezultacie krajowa „literatura kresowa” jest silnie nasycona stylizacją i aluzją literacką, która wiąże ją z tradycją, zwłaszcza romantyczną, i przydaje jej semantycznej intensywności i wielowarstwowości. Fabuły sprzed 1989 r. osnute są nie tyle na wydarzeniach bezpośrednio związanych z ekspatriacją, które przed 1989 r. wyraźniej zarysowują się jedynie w powieściach Haliny Auderskiej Ptasi gościniec (1973) i Babie lato (1974) oraz Stanisława Srokowskiego Repatrianci (1988) – a w nowszej literaturze m.in. w Chłopcu na czerwonym koniu Andrzeja Turczyńskiego (1991) czy w Lidzie Aleksandra Jurewicza (1990) – ile zmitologizowana wizja utraconego świata, rozumianego jako fenomen kulturowy i etniczny (→ Kresy). Powieści nurtu kresowego zazwyczaj zamykają się wybuchem II wojny światowej (np. Kronika wypadków miłosnych Tadeusza Konwickiego, 1974) lub kończą w przededniu ostatecznego rozpadu wielonarodowych społeczności pogranicza. Czasem, jak w Rodzie Abaczów Zbigniewa Żakiewicza (1968), dramat zamyka się w perspektywie rodzinnego mitu i refleksji egzystencjalnej, a nie historii, która wyraźniej wkracza w codzienność bohaterów w ostatniej powieści cyklu wileńskiego Wilio, w głębokościach morza (1993). Podobnie jest w utworach powstających na emigracji. W Dolinie Issy Miłosza (1955), Zasypie wszystko, zawieje… Odojewskiego czy Drodze donikąd Józefa Mackiewicza (1955) bohaterowie zmuszeni są do opuszczenia swojej rodzinnej okolicy. Dominuje tu świadomość bliskiego końca tego świata, silnie zróżnicowanego pod względem narodowościowym, kulturowym, językowym i religijnym, a przez to atrakcyjnego jako pewien model polityczny i kulturowy, który rozpada się na oczach bohaterów, pogrążając się w krwawym kataklizmie. Równocześnie twórczość Leopolda Buczkowskiego (Czarny potok, 1954), Odojewskiego czy Mackiewicza pokazuje, że opowieści o exodusie ludności polskiej z ziem wschodnich nie da się oddzielić od kontekstu historycznego: rozjątrzenia konfliktów społecznych i narodowościowych na ziemiach zajętych przez nazistowskie Niemcy i ZSRR, eksterminacji i terroru zaprowadzonego przez obu okupantów, skomplikowania podziałów narodowościowych, politycznych i militarnych w tej części Europy.

Takie rozłożenie akcentów różni polską literaturę o utracie ojczyzny od niemieckich opowieści o wypędzeniu, w których osią narracji jest ucieczka przed zbliżającym się frontem bądź wysiedlenie. W polskim piśmiennictwie wymuszona wędrówka wyraźniej zarysowuje się w opowieściach o deportacjach do łagrów i miejsc przymusowego osiedlenia w ZSRR, które odwołują się do szczególnego polskiego toposu ukształtowanego w romantyzmie. Droga ku miejscu przeznaczenia nabiera tu znaczeń symbolicznych, stanowi przestrzenną interpretację losów deportowanych, którzy zdają się powtarzać XIX-wieczny schemat drogi wygnańczej (Droga do Rosji Danuty Ireny Bieńkowskiej, 1978; Na polskim szlaku Klemensa Rudnickiego, 1952). Jednak kluczowym doświadczeniem jest tu doświadczenie „innego świata” – sowieckich łagrów, totalitaryzmu. Zarówno w polskiej, jak i niemieckiej literaturze o ekspatriacji znajdziemy natomiast podobne sposoby kształtowania przestrzeni, która rozłamuje się na idylliczną przestrzeń domową i tułaczy szlak lub przestrzeń wygnania. Opozycja tych dwóch miejsc buduje symboliczną przestrzeń fabuł i często jest tożsama z opozycją wartości: „Na Uralu mijamy słup z napisem: Europa-Azja. Bijemy brawo” (Skarga 1990, 5).

W literaturze emigracyjnej słabo zaznaczył się wątek repatriacji, obecny w PRL-owskiej prozie o ziemiach zachodnich i północnych. Z kolei w PRL cenzura eliminowała treści dotyczące deportacji Polaków w głąb ZSRR, jeśli nie mieściły się w pożądanym planie ideologicznym – jak w Ptasim gościńcu, którego bohater, poleski chłop wywieziony za Ural, po amnestii wstępuje w szeregi Dywizji Kościuszkowskiej i przechodzi jej szlak bojowy (od Lenino do Berlina), by po demobilizacji osiedlić się na „Ziemiach Odzyskanych”. Powieść Auderskiej wpisuje się tym samym w dydaktyczną tezę o doniosłości powojennych przemian politycznych gwarantowanych przez Związek Radziecki. Wymownym przykładem manipulacji pamięcią i zarazem skrótem doświadczeń milionów Polaków są losy autobiograficznej powieści Józefa Hena Nikt nie woła, która opowiada o dramatycznej tułaczce po ZSRR w czasie II wojny światowej. Powieść w 1957 r. nie została dopuszczona do druku (ukazała się dopiero w 1990 r.), na jej podstawie w 1960 r. powstał jednak film pod tym samym tytułem w reżyserii Kazimierza Kutza – za cenę przeniesienia miejsca akcji z Azji Środkowej na ziemie poniemieckie (→ poniemieckość).

Temat migracji na ziemie zachodnie i północne, konfrontacji nowo przybyłych z miejscowymi (Niemcami, Mazurami, Ślązakami, Kaszubami) i tworzenia nowego organizmu społecznego był jednym z ważniejszych elementów polityki kulturalnej władz, które starały się kształtować wokół niego pożądane postawy polityczne. Jak zauważa Bogusław Bakuła, to w dużej mierze zadecydowało o charakterze i jakości literatury migracyjnej (w kształcie nadanym jej w PRL), która poza nielicznymi wyjątkami była zjawiskiem raczej politycznym i socjologicznym niż artystycznym. Opowiadała o wewnętrznych migracjach ekonomicznych i przesiedleniach z przyczyn politycznych, które po wojnie dotknęły blisko jedną trzecią społeczeństwa polskiego. Bakuła wyróżnia w jej obrębie kilka zasadniczych nurtów tematycznych: kombatancko-repatriacyjny, romantyczno-misyjny, przygodowo-westernowy i socjo-historyczny.

W polsko-niemieckiej perspektywie porównawczej szczególnie interesujący jest ostatni z nich. Mieszczą się w nim utwory obrazujące procesy społeczne, mentalne i polityczne na ziemiach niemieckich przejętych przez Polskę, z właściwymi im konfliktami etnicznymi i społecznymi między różnymi grupami ludności (Polakami, Niemcami, autochtonami, Ukraińcami), które przedstawiane są jako fragment ogólniejszej dynamiki społecznej nowego, jeszcze wewnętrznie niezintegrowanego państwa: Trud ziemi nowej (1948), Pogranicze (1961) i Wrastanie (1964) Eugeniusza Paukszty, Parafianie (1960) i Najtrudniejszy język świata (1965) Henryka Worcella czy powieści Henryka Panasa. Nie są to opowieści o wykorzenieniu i wygnaniu, lecz o stopniowym wrastaniu osiedleńców w początkowo obcą im rzeczywistość ziem zachodnich i północnych. Pod tym względem PRL-owska proza migracyjna przypomina literaturę na ten temat powstałą w NRD (Die Umsiedlerin Anny Seghers, 1953; Die Umsiedlerin oder Das Leben auf dem Lande Heinera Müllera, 1961). Żywot tej ostatniej zakończył się jednak znacznie wcześniej: Zjednoczona Socjalistyczna Partia Niemiec (SED) już w 1953 r. uznała proces integracji „przesiedleńców” za zakończony, rugując termin Umsiedler z oficjalnej nomenklatury.

Zniesienie ograniczeń cenzuralnych w Polsce miało natychmiastowe i zauważalne konsekwencje w postaci prawdziwej eksplozji tematu kresowego w literaturze dokumentu osobistego i prozie fikcjonalnej. Również w Niemczech upadek muru berlińskiego umożliwił ujawnienie się pamięci cenzurowanej w NRD, nie tłumaczy to jednak pojawienia się tak licznych wspomnień i powieści o ekspatriacji ze Wschodu na przełomie lat 80. i 90. Rodzi się zatem pytanie o przyczyny „powrotu wypędzonych” do świadomości publicznej po latach marginalizacji (a raczej względnej dekoniunktury) zapoczątkowanej przez politykę wschodnią kanclerza Brandta w latach 70. Komentując kolejne tytuły, publicystyka i krytyka literacka utrwalała retorykę przełamywania tabu, która od początku jest częścią dyskursu o wypędzeniach. Za W.G. Sebaldem (Wojna powietrzna i literatura, 1997/1999) obwiniała ona pisarzy niemieckich o grzech zaniechania, a nawet o stłumienie pamięci o własnych ofiarach, która w ramach ekspiacji za zbrodnie popełnione przez Niemców podczas wojny miała zostać zepchnięta na obrzeża debaty publicznej i sprywatyzowana. Powieść Grassa o katastrofie statku ewakuującego uchodźców z Pomorza i Prus Wschodnich Idąc rakiem (2002) jest próbą zadośćuczynienia temu „niesłychanemu zaniedbaniu” i zarazem rozrachunkiem z własną biografią i formacją intelektualną pisarza. Również dlatego została odebrana jako sensacja, raczej polityczna niż literacka: już w pierwszym tygodniu sprzedano 250 tys. egzemplarzy, w ciągu miesiąca nakład sięgnął pół miliona. Pisarz posłużył się tu konwencją powieści pokoleniowej i wykorzystał ją jako fabularny nośnik dla ukazania genezy i skutków rzekomego tabu, które – jak mu wytknęli krytycy – wcześniej sam tworzył. Nie wyczerpuje to złożoności narracyjnego przedsięwzięcia Grassa, który splata fikcyjne biografie swoich bohaterów z życiorysami postaci historycznych: patrona statku – działacza nazistowskiego Wilhelma Gustloffa, zamordowanego w 1936 r., jego zabójcy – żydowskiego studenta Davida Frankfurtera – i kapitana radzieckiego okrętu podwodnego, który w styczniu 1945 r. storpedował „Gustloffa”. Narratorem jest Paul Pokriefke, drugorzędny dziennikarz terminujący w pismach koncernu Springera i lewicowej „taz”, urodzony w szalupie ratunkowej po katastrofie statku. Matka, znana z wcześniejszych powieści Grassa Tulla Pokriefke, domaga się od niego świadectwa: zdania sprawy z okoliczności przyjścia na świat i oddania sprawiedliwości ofiarom. Jednak Paul nie przyjmuje na siebie roli świadka ani depozytariusza pamięci. Odrzucona przeszłość wraca ze zdwojoną siłą w kolejnym pokoleniu. Niekończąca się opowieść Tulli o tragedii „Gustloffa” znajduje chętnego słuchacza w synu Paula Konradzie i rodzi obsesję połączoną z fascynacją nazizmem. Prowadzi to do katastrofy. Spór o wydarzenia z przeszłości przenosi się z wirtualnej przestrzeni Internetu, w której ścierają się różne wersje historii, do świata realnego: Konrad zabija swojego adwersarza, który w paradoksalny sposób przyjmuje na siebie dziedzictwo niemieckiej winy, utożsamiając się z zamachowcem Frankfurterem. Sugestia zawarta w tej konstrukcji zostaje wyrażona expressis verbis. W powieści pojawia się Stary, alter ego Grassa, który przyznaje się do porażki – własnej i pokoleniowej:

„Właściwie […] to zadaniem jego pokolenia byłoby dać wyraz gehennie uciekinierów z Prus Wschodnich: zimowym karawanom ciągnącym na Zachód, śmierci w śnieżnych zaspach, zdychaniu na skraju dróg i w przeręblach, skoro tylko od zrzucanych bomb i pod ciężarem furmanek zaczynał się załamywać lód na zamarzniętym Zalewie Wiślanym […]. Za nic, powiada, nie wolno było przemilczeć takiej masy cierpienia, pozostawiać unikanego tematu prawicowcom, tylko dlatego że własna wina była przemożna i okazywanie skruchy przez te wszystkie lata zajmowało pierwsze miejsce” (Grass 2002, 94).

Powieść Grassa jest równocześnie głosem w dyskusji o (nie)przedstawialności traumatycznych doświadczeń końca wojny. Jej narrator ma świadomość, że jego kontakt z przeszłością jest zapośredniczony przez niekończące się, popadające w automatyzmy opowieści Tulli, która formułuje tę kwestię na swój sposób: „Zdanie matki odnoszące się do wszystkiego, co jest nie do opisania: »Szłów na to ni mam...«”. Dlatego nie usiłuje nadać swojej relacji waloru realności czy autentyczności. Zdaje sobie też sprawę z nieadekwatności tradycyjnych wzorców gatunkowych: „Nie próbuję zatem wyobrażać sobie grozy i wtłaczać okropności w wymuskane obrazy, jakkolwiek mój pracodawca naciska teraz na mnie, żebym przedstawiał jeden po drugim pojedyncze losy, żebym z epicko zamaszystym spokojem i wytężoną intuicją zatoczył wielki łuk i w ten sposób, słowami horroru, oddał sprawiedliwość rozmiarom katastrofy” (s. 129). Opowiadając o tragedii „Gustloffa”, porusza się w obszarze pamięci medialnej, w różnym stopniu zaznaczonej i stematyzowanej. Nie opisuje samego wydarzenia, lecz jego reprezentacje: filmowe (Nacht fiel über Gotenhafen z 1959 r.) i tekstualne (relacje świadków i historyków). Odrzuca strategię (wtórnego) świadectwa, ta bowiem zakłada zaangażowanie emocjonalne, zamiast tego mnoży znaki dystansu. Jeśli mimo to czytelnik ma wrażenie uczestniczenia w ostatnim akcie katastrofy, to dzięki zabiegowi, który za Hubertem Orłowskim można określić jako poetykę nieartykułowanego krzyku:

„W pamięci matki ja moim pierwszym krzykiem miałem zagłuszyć ów niosący się daleko krzyk tysiąca głosów, […] który dochodził zewsząd: z wnętrza pogrążającego się kadłuba statku, z trzaskającego pokładu spacerowego oraz z zalewanego pokładu słonecznego, z szybko tonącej rufy i z powierzchni wzburzonej wody, na której unosiły się tysiące odzianych w kamizelki ratunkowe żywych i martwych. Z załadowanych do połowy i przepełnionych łodzi, z ciasno obsadzonych tratw […], zewsząd wzbijał się zestrzelony w jedno krzyk i z włączającym się nagle, potem gwałtownie zdławionym wyciem syreny okrętowej spotęgował się w upiorny dwugłos. Nigdy nie słyszany zbiorowy krzyk ostateczny, o którym matka mówiła i nadal będzie mówić: – Taki krzyk to w uszach tobie do końca życia się zostanie…” (s. 138 n.)

Zdaniem krytyki znacząca rola Idąc rakiem polegała na tym, że powieść wprowadziła do komunikacji społecznej, a przynajmniej uprawomocniła, temat wypędzeń. W rzeczywistości zaważył tu splot kilku czynników: koniunkturalnych (doniesienia o przymusowych migracjach towarzyszących rozpadowi Jugosławii; przemiany polityczne w Europie), demograficznych (koniec „epoki świadków”), psychologicznych, społecznych. Dużą rolę odgrywają zjawiska zachodzące równolegle w historiografii (przeniesienie uwagi historyków na ofiary i ich doświadczenie przeszłości) czy antropologii kulturowej (ekspansja i kulturowa reinterpretacja kategorii traumy) – ale też w samej literaturze, dla której rosnący dystans historyczny okazał się szansą na odnowienie języka opisu doświadczenia opresji i utraty.

W nowszych relacjach autobiograficznych częściej uwzględniany jest kontekst historyczny. Coraz silniej dochodzą do głosu doświadczenia ludzi, którzy przeżyli koniec wojny i ekspatriację jako dzieci (m.in. Auf der Flucht geboren, red. Bärbel Beutner, 1986; Die vergessene Generation Sabine Bode, 2004), oraz ich potomków (Wir Kinder der Kriegskinder Anne-Ev Ustorf, 2008). Bezbronność i brak mocy sprawczej czynią z dziecka ofiarą idealną – symbol cierpiącego podmiotu. Ten typ ofiary ma dziś uprzywilejowaną pozycję w dyskursie o przeszłości. Oznacza to, że wojna prezentowana jest jako żywioł niszczący życie codzienne i wymuszający przetrwanie. Kluczową postacią jest cywil, który skupia się na unikaniu zagrożeń i zdobywaniu środków koniecznych do przeżycia. Mnogość opowieści budowanych z tej perspektywy może rodzić wrażenie, że społeczeństwo niemieckie po zjednoczeniu konstytuuje się jako „wspólnota ofiar”. Równocześnie narracje kobiet czy dzieci pisane są nierzadko w opozycji do (męskich) narracji heroiczno-militarnych, dość częstych w piśmiennictwie niemieckim pierwszych lat powojennych (m.in. Wenn die Dämme brechen Dwingera; Jenseits der Schleuse Wernera Klose, 1953; Festung Breslau w ogniu Hansa von Ahlfena i Hermanna Niehoffa, 1959, czy Bój o Prusy Wschodnie Kurta Dieckerta i Horsta Grossmanna, 1960). Koresponduje to z przesunięciami obserwowanymi w literaturze fikcjonalnej: przeniesieniem akcentów z wielkich opowieści o końcu „niemieckiego Wschodu”, w których realność cierpienia często jest zawłaszczona przez kategorie ogólne (narodowe), na jednostkowe doświadczenia przemocy i utraty.

Niemiecka proza fikcjonalna ostatnich lat pokazuje także, że doświadczenie przemocy – fizycznej i symbolicznej – oraz licznych deprywacji (głodu, braku poczucia bezpieczeństwa, straty bliskich czy wykluczenia, również przez wspólnotę „swoich”) deformuje psychikę ludzi, którzy poddani są jej działaniu, rodzi mechanizmy obronne i postawy przystosowawcze lub agresję. Tematyzuje również komplikacje etyczne wynikające z faktu, że ofiara jest zarazem świadkiem i uczestnikiem zdarzeń. Modelowym przykładem z obiegu popularnego jest powieść Leonie Ossowski Herrn Rudolfs Vermächtnis (1997). Ilustruje ona również inną tendencję w nowszej literaturze niemieckiej: zainteresowanie problematyką traumy i jej zapisu literackiego. Cechą traumy jest według Freuda niezdolność do odczuwania skutków samego zdarzenia traumatycznego, które zostaje przyswojone z opóźnieniem, w powtarzających się koszmarach, retrospekcjach i zachowaniach kompulsywnych. Ossowski rozpisuje symptomatykę traumy na kilka postaci, które w dorosłym życiu rozwijają różne scenariusze odtwarzania urazów z dzieciństwa. O wiele bardziej złożony charakter ma narracja wielokrotnie nagradzanego Reinharda Jirgla – jednego z najwyrazistszych językowo pisarzy we współczesnej literaturze niemieckiej. Powieść Niedopełnieni (2003) opowiada na przykładzie czterech kobiet: Johanny, jej córek Hanny i Marii oraz siedemnastoletniej wnuczki Anny o wysiedleniu Niemców sudeckich z Czechosłowacji, ich nadziei na powrót, „odsiadywaniu życia” w NRD i próbach odnalezienia się w zjednoczonych Niemczech. Dramatyczną bezpośredniość doświadczenia pierwszego pokolenia zastępują tu jego ślady w biografiach potomków. Opowieść prowadzona z perspektywy wnuka, urodzonego (jak Jirgl) w 1953 r., rozwija się wokół kilku obsesyjnie powracających słów i motywów, które na prawach metonimii przywołują obrazy śmierci, przemocy i zniszczenia. Znajdziemy w niej odniesienia do Zagłady (w obrazach deportacji, bydlęcych wagonów, rzeźni) i uogólnienia, które pozwalają włączyć relacjonowane zdarzenia w perspektywę wykraczającą poza ich macierzysty kontekst. Dają tu o sobie znać fascynacje intelektualne pisarza, który za Friedrichem Nietzschem i Michelem Foucaultem widzi swoją rolę jako archeologa eksplorującego pokłady przeszłości obecne we współczesności. Dla Jirgla nie istnieją nieprzekraczalne bariery między pamięcią jednostkową a zbiorową (czy wręcz gatunkową), dlatego pisanie o konkretnych wydarzeniach historycznych jest dla niego formą pisania historii przemocy i władzy. Wojna, wypędzenie, stalinizm, zjednoczenie Niemiec jawią się w tym ujęciu jako jednolity ciąg wydarzeń historycznych, w który wpisana jest figura powtórzenia. Jirgl przenosi tym samym strukturę czasową właściwą traumie w wymiar nie tylko międzypokoleniowy, lecz wręcz trans- czy metahistoryczny. Równocześnie opiera na niej kompozycję powieści, którą rządzi zasada nieciągłości. W obrazach „Czarnego O”, które ikonicznie i metonimicznie odwzorowuje szok spotkania ze śmiercią (w szeroko rozwartych ustach umierającej prababki, w niemieckim słowie Tod), echa tego doświadczenia przebijają się na płaszczyznę współczesności i uchylają logikę czasu historycznego. Torują „tunele w czasie między dziś a wtedy”, są „miejsca[mi], w których wszystko powraca” (Jirgl 2009, 215). Dzięki tego rodzaju zabiegom, z którymi koresponduje intensywność obrazowania, rytmizacja i stylizacja języka, powstaje wrażenie relacji z wnętrza traumatycznego doświadczenia. W opinii krytyki pisarzowi udało się w ten sposób oddać istotę sytuacji wypędzenia: poczucie wytrącenia z własnego czasu, swoistej eksterytorialności, uchwytnej w metaforze „niedopełnienia”.

Przy całej oryginalności przedsięwzięcia Jirgla jego powieść jest pod pewnymi względami typowa dla tendencji zarysowującej się w twórczości autorów średniego i młodszego pokolenia, dla których punktem odniesienia nie jest osobiste doświadczenie ekspatriacji, ale jego ślady – tekstowe bądź medialne: relacje uczestników wydarzeń, dokumenty archiwalne, fikcyjne opowieści, fotografie. Narracje tego rodzaju nie odwołują się do realności doświadczenia, lecz eksplorują pamięć, najczęściej rodzinną, (re)konstruowaną w dialogu bądź konfrontacji z innymi pokładami pamięci (jednostkowej i zbiorowej). Tym samym punkt ciężkości przesuwa się z przebiegu historii zdarzeniowej i perspektywy świadków historii na mechanizmy przekazywania i dziedziczenia obrazów przeszłości. Tłumaczy to popularność powieści pokoleniowej, która wpisuje dramatyczny exodus ze Wschodu w historię i genealogię rodzinną. W ostatnich latach pojawiło się kilka bardzo różnych utworów odwołujących się do tego modelu prozy: Himmelskörper Tanji Dückers (2003), Utracony Hansa-Ulricha Treichela (1998) czy Katzenberge Sabriny Janesch (2010). Warto zauważyć, że współczesne realizacje gatunku różnią się od powieści tego typu powstających w latach 70. i 80., które były obrachunkiem z pokoleniem rodziców, w różnym stopniu uwikłanych w zbrodnie narodowego socjalizmu. Natomiast w narracjach młodszych pisarzy relacje między pokoleniami (zwłaszcza dziadków i wnuków) znamionuje nie tyle konflikt, ile złożona mieszanka dystansu, krytyki i empatii. Wyraźna jest ambiwalentna postawa narratorów, którzy podejmują się opowieści o dramatycznych przeżyciach rodziców lub dziadków i równocześnie demontują kanoniczną wersję historii rodzinnej, odsłaniając w niej obszary przemilczane, wyparte lub (traumatycznie) zniekształcone. Opowieści te zazwyczaj osnute są wokół miejsc pustych, brakujących czy niezrozumiałych elementów pamięci rodzinnej, odtwarzanej z zasłyszanych historii i materialnych reliktów przeszłości. Te luki i pęknięcia wprawiają w ruch domysły, historie hipotetyczne lub (jak w powieści Dückers) twórczą aktywność, która spełnia się w przetworzeniu materiału biograficznego (własnego i cudzego) w medium języka lub obrazu i sytuuje się na trudno uchwytnej granicy między historią „subiektywną” a „obiektywną”.

Historia traktowana jest w tych tekstach jako opowieść, która podlega ciągłym transformacjom – nieostateczna w swoich znaczeniach, upodrzędniona wobec biografii postaci. Tak jest np. w powieściach Treichela: Utracony (1998), Menschenflug (2005) i Anatolin (2008). Autor prowadzi tu z czytelnikiem autobiograficzną grę, budując narrację wokół figury nieobecnego brata, który zaginął podczas ucieczki rodziców przed nacierającą Armią Czerwoną. Utracony jest zapisem narastającego poczucia nierzeczywistości własnej egzystencji narratora, który oscyluje między naiwnie narcystyczną perspektywą dziecka a punktem widzenia dorosłego. Autobiografizm tej prozy jest w znacznym stopniu przetworzony i sytuuje się na antypodach stylistyki nostalgicznej czy mitograficznej. Nawet w powieści Anatolin, w której zamierzona podróż w rodzinne strony rodziców dochodzi wreszcie do skutku, trudno mówić o powrocie do korzeni w tym sensie, jaki temu pojęciu nadała polska proza spod znaku „małych ojczyzn”: „Wielka powieść rodzinna nie zostanie […] napisana” – tłumaczy narrator. „Nie uda się odtworzyć drzewa genealogicznego ani historii rodu. Moje poszukiwania gubią się już w życiorysach moich rodziców. Nawet te nie są całkiem pewne” (Treichel 2009, 84). Jego opowieść rodzi się z braku – tożsamości, biografii, która musi być stale wypracowywana na nowo, rodzinnych pamiątek, o które mogłaby się zaczepić praca pamięci. Buszuje zatem w tym, czego nie ma – i właśnie ta inwestycja wyobraźni i kreacji (by posłużyć się formułą Marianne Hirsch) sprawia, że mimo rosnącego dystansu historycznego pamięć wypędzenia w tekstach autorów powojennych pokoleń pisarzy jest nadal silna i zarazem bardzo osobista.

Pisarzy niemieckich młodszych pokoleń podejmujących temat wypędzenia bardziej niż utracona ojczyzna przodków zajmuje zatem własna biografia. Istnieje jednak pokaźna grupa utworów, których stałą sekwencją jest, bardzo różnie motywowana, wyprawa w rodzinne strony rodziców czy dziadków. W podróż, która stwarza okazję do skonfrontowania obrazu utrwalonego w pamięci rodzinnej z rzeczywistością, wyruszają narratorzy powieści Daleki kraj Petry Reski (2003), Schlesisches Wetter Olafa Müllera (2003) czy wspomnianej już powieści Katzenberge (2010) polsko-niemieckiej pisarki najmłodszego pokolenia Sabriny Janesch (ur. 1985). Kierują się oni impulsem genealogicznym – pragnieniem rekonstrukcji historii rodzinnej, często niezrozumiałej lub fragmentarycznej. Są to na ogół opowieści przesiąknięte duchem zapośredniczenia, pisane ze świadomością w dużej mierze fantazmatycznego charakteru „ojczyzny przodków”.

Natomiast w polskiej literaturze wyrosłej z doświadczenia ekspatriacji, zwłaszcza w pokoleniu pisarzy, które doszło do głosu u schyłku lat 80., pamięć genealogii rodzinnej rozszerza się na przeszłość miejsca, w którym ci pisarze się urodzili i mieszkają. Są to zazwyczaj miejsca poniemieckie, naznaczone śladami obecności Innego, które domagają się odczytania i określenia się wobec nich (→ Śląsk; poniemieckość). Powieści i eseje Adama Zagajewskiego, Stefana Chwina, Pawła Huellego czy Olgi Tokarczuk dają się odczytać jako różne fragmenty opowieści o powojennym exodusie ze Wschodu. Nie zamykają się one w rozpamiętywaniu własnej straty, ale otwierają się na opowieści innych, których spotkał podobny los. Mówi o tym Zagajewski w autobiograficznym eseju Dwa miasta. Podobnie jak w Krótkiej historii pewnego żartu Chwina (1991) czy Transferze! Klaty strategia porozumienia zasadza się tu na spoglądaniu w przeszłość z perspektywy Jałty. W obrazie milionów ludzi, zmuszonych decyzją „trzech starszych panów, którzy spotkali się Jałcie” (Zagajewski 1991, 12), do opuszczenia swoich domów we Lwowie, na Śląsku, w Gdańsku, Szczecinie, Olsztynie czy Królewcu, odbija się świadomość równoczesności transferu Polaków i Niemców, ale też zmiany, jakie zaszły w rozumieniu historii, która współcześnie silniej wnika w losy jednostek i ujawnia się przez ich świadomość. Przekonując, że wielka historia jest zabójcza dla życia jednostkowego, które staje się prawdziwą miarą myślenia o przeszłości, narracje tego rodzaju uruchamiają refleksję nie tyle o Polakach czy Niemcach, ile o ludziach dotkniętych (wspólnym?) nieszczęściem wojny. Tak jest np. w Hanemannie Chwina (1995), Opowiadaniach na czas przeprowadzki Huellego (1991) czy Domu Małgorzaty Ewy Kujawskiej (2007).

Polskie zainteresowanie losami niemieckich wypędzonych nie zawsze wynika z chęci oddania sprawiedliwości ofiarom. Dużą rolę odgrywa tu zainteresowanie historią lokalną, często zafałszowaną w latach PRL, które wiąże się z kompletowaniem obrazu wojny o fakty wcześniej zakazane, dotyczące roli Armii Czerwonej. Mieści się tu również zainteresowanie „historią kobiet”. Pisarze tacy jak Chwin, Huelle, Tokarczuk czy Liskowacki przedstawiają w swoich powieściach różne warianty wygnańczych i osiedleńczych losów – nie tylko polskich i niemieckich. Można im zarzucić twórczy anachronizm – wpisywanie poglądów i postaw oczywistych w latach 90., z ich fascynacją archeologią miejsca, wielokulturowym pograniczem i dialogiem z Innym, w rzeczywistość tuż powojenną, a tym samym uleganie pokusie tworzenia obrazu przeszłości, z którego został usunięty rzeczywisty dramatyzm interakcji polsko-niemieckich. Najmniej poddaje się jej Artur D. Liskowacki w powieści o niemieckim Stettinie i narodzinach polskiego Szczecina Eine kleine (2000). Pisarz odrzuca wyobrażenie, zgodnie z którym istnieje uniwersalna opowieść łącząca różne doświadczenia wygnania i wykorzenienia – choć nie neguje prawa do ich uniwersalizacji. Inaczej niż w Hanemannie Chwina powojenni rozbitkowie nie spotykają się tu na gruncie wspólnego nieszczęścia, raczej rywalizują między sobą, wyzyskując antagonizmy polsko-sowieckie. Równocześnie autorzy zdają sobie sprawę z dwuznaczności pisania historii z perspektywy Innego, nieuchronnej redukcji inności przez włączenie jej w kod zrozumiały dla rodzimej publiczności literackiej. Świadczy o tym problematyzowanie procesu opowiadania, obnażanie wymiaru fikcjotwórczego, konstruowanie postaci. Chwin np. mnoży formy mediatyzujące, zwłaszcza personifikacje (przedmioty widzące świat w momencie przełomu), by uniknąć zawłaszczenia Innego/Obcego i zachować jego podmiotowy wymiar.

Nie uchroniło to polskich pisarzy przed zarzutami części czytelników niemieckich o nieautentyczność i nieuprawnione podszywanie się pod cudze głosy. W Polsce krytyka doceniła nowe wymiary wrażliwości wobec cudzych doświadczeń i wysiłek przebudowy świadomości zbiorowej podjęty przez autorów identyfikowanych ze szkołą gdańską, Śląskiem, Szczecinem (obok Liskowackiego Inga Iwasiów) czy środowiskiem olsztyńskiej „Borussii”. Równocześnie sugerowała, że pisarze polscy piszą o wysiedleniu ludności niemieckiej, by odpędzić (irracjonalne) wyrzuty sumienia: „»Literatura małych ojczyzn« jako obiata, którą koloniści (potomkowie kolonistów) składają cieniom (cudzej!) przeszłości, by w ten sposób odkupić własną winę, by dzięki temu obrzędowi uzyskać prawo do osiedlenia się?” – pytał jeden z recenzentów Eine kleine (Uniłowski 2002, 130n.).

O uznaniu polskich win świadczy też apokryficzna relacja komendanta obozu pracy w Łambinowicach, w którym po wojnie przetrzymywani byli Niemcy i Ślązacy, Spowiedź mordercy Ignacego Szypuły zanim wypadł przez balkon i zabił się (2005) Janusza Rudnickiego – naturalistyczny spis zbrodni, gwałtów i tortur, jakim były poddane ofiary. Rezygnacja z mitu polskiej niewinności budzi największy opór tej części opinii publicznej, która uważnie rejestruje równoczesne przeniesienie uwagi (popularnej) historiografii niemieckiej na pamięć własnych ofiar. Ten opór wyrasta z obawy, że zrównanie wojennych doświadczeń Polaków i Niemców prowadzi do relatywizacji niemieckich win i że mogą się pojawić zasadne roszczenia ofiar polskich obozów pracy. Jak zauważa Przemysław Czapliński, podstawowe wyzwanie polega jednak nie tyle na honorowaniu wzajemnych roszczeń opartych na krzywdzie i cierpieniu, ile na uznaniu, że zasada roszczeń nie jest wystarczającą podstawą współżycia.

Ważną kwestią jest dostrzeżenie ofiary przemocy w grupie innej niż własna – zrozumienie cudzej tragedii, przyjęcie punktu widzenia Innego, czyli przekładalność perspektyw. Istotną rolę odgrywają tu tłumaczenia, zarówno relacji autobiograficznych, jak i prozy fikcjonalnej, które pozwalają przekroczyć horyzont własnego doświadczenia i wyjść poza stereotypy narodowe w postrzeganiu historii. Można tu zauważyć niesymetryczność transferu wiedzy i pamięci. W Polsce ukazało się w ostatnich latach nieporównanie więcej przekładów wspomnień niemieckich „wypędzonych” (jedną z pierwszych publikacji była Kronika dni oblężenia wrocławskiego proboszcza Paula Peikerta, 1964), jak Nie było powrotu pod red. Herberta Reinossa (2008), i szeroko komentowanych powieści (m.in. takich autorów jak Grass, Jirgl, Treichel, wcześniej oczywiście Bienek i Lenz) niż w Niemczech przekładów z języka polskiego. W niemieckim tłumaczeniu ukazały się m.in. utwory Huellego, Chwina, Tokarczuk, Zagajewskiego czy Liskowackiego – autorów zaliczanych do nurtu (poniemieckich) „małych ojczyzn”, wcześniej eseje i Dolina Issy Miłosza, powieści Odojewskiego czy Mackiewicza, wspomnienia klasyków „literatury łagrowej” (Herling-Grudziński, Czapski), ale też mniej znane tytuły, jak Błękitne śniegi Piotra Bednarskiego. Znacznie rzadziej niż literatura wysokoartystyczna tłumaczone są natomiast autobiograficzne relacje polskich ekspatriantów, zazwyczaj w ramach wspólnych, polsko-niemieckich przedsięwzięć edytorskich w rodzaju Wypędzonych ze Wschodu.

 

Bibliografia

B. Bakuła, Między wygnaniem a kolonizacją. O kilku odmianach polskiej powieści migracyjnej w XX wieku (na skromnym tle porównawczym), [w:] H. Gosk (red.), Narracje migracyjne w literaturze polskiej XX i XXI wieku, Kraków 2012, s. 161-191.

 T. Bujnicki, Obrazy „innego świata” (Losy Polaków w latach 1939-1945 na terytorium ZSRR w emigracyjnej prozie literackiej), [w:] „Przegląd Humanistyczny” 1990, nr 4, s. 31-42.

 P. Czapliński, Kompleks niemiecki w literaturze polskiej, [w:] J. Fiećko, J. Kałążny i S. Piontek (red.), Polacy – Niemcy. Literatura i pamięć, Poznań 2010, s. 83-128.

 A. Dornemann, Flucht und Vertreibung aus den ehemaligen deutschen Ostgebieten in Prosaliteratur und Erlebnisbericht seit 1945. Eine annotierte Bibliographie, Stuttgart 2005.

 G. Grass, Idąc rakiem, przeł. S. Błaut, Gdańsk 2002.

 L. F. Helbig, Derungeheure Verlust. Flucht und Vertreibung in der deutschsprachigen Belletristik der Nachkriegszeit, 3. um den aktuellen Forschungsstand ergänzte Auflage, Wiesbaden 1996.

 R. Jirgl, Niedopełnieni, przeł. R. Wojnakowski, Olsztyn 2009.

 H. Orłowski, O asymetrii deprywacji. Ucieczka, deportacja i wypędzenie w niemieckiej i polskiej literaturze po 1939 roku, [w:] H. Orłowski, A. Sakson (red.), Utracona ojczyzna. Przymusowe wysiedlenia, deportacje i przesiedlenia jako wspólne doświadczenie, Poznań 1996, s.189-209.

 B. Skarga, Po wyzwoleniu… (1944-1956), Poznań 1990.

 H.-U. Treichel, Anatolin, , przeł. E. Bielicka, Warszawa 2009.

 K. Uniłowski, Koloniści i koczownicy. O najnowszej prozie i krytyce literackiej, Kraków 2002.

 A. Zagajewski, Dwa miasta, Kraków 1991.

 

 UWAGA: tytuły utworów niemieckich przetłumaczonych na język polski podane są w polskim brzmieniu, pozostałe w oryginale.

 

Śliwińska, Katarzyna, dr, adiunkt w Instytucie Filologii Germańskiej UAM w Poznaniu, literaturoznawczyni. Autorka rozprawy doktorskiej pt. Sozialistischer Realismus in Polen und der DDR. Doktrin und normative Ästhetik im Vergleich, Dresden 2005. Obszary badawcze: wojna i przymusowe migracje w literaturze niemieckiej i polskiej, literatura niemiecka XX wieku, polsko-niemieckie kontakty kulturowe. Ostatnie publikacje: Hans Werner Richters „Sie fielen aus Gottes Hand“ oder wie „ein europäischer Wirrwarr“ inszeniert wird, [w:] „Es sind alles Geschichten aus meinem Leben“. Hans Werner Richter als Erzähler und Zeitzeuge, Netzwerker und Autor, (red.) Carsten Gansel, Werner Nell, Berlin 2011; Aus dem Nest gefallen. Flucht, Vertreibung und Integration in der deutschen Literatur nach 1945, [w:] „Linguae Mundi” 6 (2011/2012): Narracje kryzysu stabilności we współczesnej literaturze niemieckojęzycznej;„Poniemieckie”. Von Deutschen zurückgelassene Dinge und deren Ort in der neueren polnischen Literatur, [w:] Exilforschung. Ein internationales Jahrbuch, (red.) Doerte Bischoff, Joachim Schlör, t. 31: Dinge des Exils, München2013; „Wie eine feurige Sage”. Narrationen vom Untergang des „deutschen Ostens” in einigen Romanen der 1950er Jahre, [w:] „Studia Germanica Posnaniensia” XXXIV (2013).