Paulina Żelazowska-Müller

Migracje

Migracje


Historia migracji Polaków do Niemiec

Już we wczesnym średniowieczu Polaków i Niemców łączyły kontakty religijne, kulturowe, naukowe i gospodarcze. Związane były z nimi częste okresowe wyjazdy Polaków do państw niemieckich. Początki polskich kolonii emigranckich w Niemczech sięgają XVII w. – czasów unii personalnej Polski z Saksonią. W Dreźnie i Lipsku osiedlili się wówczas polscy wojskowi i osoby związane z dworem. Po powstaniu listopadowym (1830-31) w Saksonii schroniło się ok. 10 tys. Polaków. Z kolei w XIX w. skupiskiem polskiej inteligencji był Berlin. Pobierali tu nauki m.in. Hipolit Cegielski, Wojciech Korfanty, Karol Marcinkowski, Wojciech Trąmpczyński, pracowało wielu polskich uczonych, pisarzy i artystów, m.in. Aleksander Brückner, Józef Kraszewski, Feliks Nowowiejski, Stanisław Przybyszewski. Nadwornymi malarzami na pruskim dworze byli Julian Fałat i Wojciech Kossak.

Historia migracji zarobkowej Polaków do Niemiec rozpoczyna się w II połowie XIX w. Pierwsza grupa polskich migrantów zarobkowych napłynęła do Cesarstwa Niemieckiego już po wojnie francusko-pruskiej (1870-71). Byli to Polacy pochodzący w większości z Prus Wschodnich, powstałych w 1772 r. po pierwszym rozbiorze Polski, a także z Poznania i Górnego Śląska, werbowani do pracy w kopalniach Zagłębia Ruhry (→ Polacy w Niemczech). Przeludnienie rolniczych regionów Prus Wschodnich i Zachodnich oraz Wielkopolski, a także zapotrzebowanie na pracowników w przemyśle ciężkim spowodowały falę migracji właśnie do Zagłębia Ruhry. Szczególnie miasto Bottrop długo pozostawało ważnym centrum polskiej migracji, głównie z Górnego Śląska. Liczba polskojęzycznych pracowników przed rozpoczęciem I wojny światowej w 1914 r. wynosiła w tym regionie Cesarstwa Niemieckiego od 350 do 500 tys. Liczby tej nie sposób określić dokładnie z powodu sporu historyków, czy Mazurów uznających samych siebie za polskojęzycznych Prusaków traktować raczej jako Polaków, czy jako Niemców.

Pomimo tego, że polscy pracownicy w większości byli pruskimi obywatelami, często poddawano ich dyskryminacji i szykanom. Określani mianem Ruhrpolen lub często negatywnie jako Polacken (Polaczki) uważani byli powszechnie za wrogów Rzeszy. Wielu Polaków nie zgadzało się z rozbiorami Polski, oponowało silnie przeciwko działaniom germanizacyjnym i za wszelką cenę starało się pielęgnować polską kulturę i język. Z tego względu rozprzestrzeniło się w Rzeszy przeświadczenie o niebezpieczeństwie polonizacji niemieckich regionów przemysłowych. Politycznie motywowana dyskryminacja Polaków, silnie powiązana z Kulturkampfem oraz walką z socjaldemokracją, szerzyła się w Zagłębiu Ruhry do końca istnienia Cesarstwa Niemieckiego. Polskie organizacje i związki zawodowe były notorycznie kontrolowane przez niemiecką policję, a polskie msze katolickie zostały ograniczone do minimum.

Po zakończeniu I wojny światowej i zagwarantowanej w traktacie wersalskim możliwości wyboru między polskim a niemieckim obywatelstwem polscy mieszkańcy Zagłębia Ruhry stanęli przed dylematem. Mogli wybierać między poznanymi już mechanizmami władzy funkcjonującymi w Niemczech i względnym bezpieczeństwem socjalnym a lojalnością wobec nowo utworzonego państwa polskiego. W konsekwencji jedna trzecia Polaków z Zagłębia Ruhry powróciła do Polski, jedna trzecia wyjechała do rejonów górniczych we Francji i Belgii, a reszta zdecydowała się pozostać w nowo utworzonej Republice Weimarskiej. W okresie międzywojennym w Niemczech powszechny był ambiwalentny stosunek do Polaków. Z jednej strony Polacy mogli cieszyć się po raz pierwszy w historii przywilejami mniejszości narodowej z gwarancją kultywowania języka polskiego i kultury oraz prawem do zakładania organizacji, z drugiej zaś doświadczali antypolskich resentymentów i dyskryminacji ze strony niemieckich sąsiadów. W tym czasie ważną rolę odegrał powstały w 1922 r. Związek Polaków w Niemczech z siedzibą w Berlinie, silnie przeciwstawiający się antypolskim działaniom Niemców i wspierający prawa mniejszościowe Polaków. Dzisiaj o obecności Ruhrpolen świadczy duża liczba polsko brzmiących nazwisk w tym regionie. Jednakże ślady w postaci licznych polskich organizacji czy polskich gazet dawno już zniknęły. Ruhrpolen w świadomości Niemców stanowią do dzisiaj przykład udanej asymilacji dużej grupy migrantów ze społeczeństwem niemieckim.

Tuż po II wojnie światowej setki tysięcy Polaków, m.in. pracowników przymusowych, żołnierzy oraz więźniów obozów koncentracyjnych znalazło się na terenie Niemiec. Przed udaniem sie w podróż powrotną do Polski umieszczani byli oni zwykle w obozach dla tzw. Dipisów (Displaced Persons). Część z nich nie zdecydowała się na powrót do Polski. Liczba Polaków, którzy pozostali w Niemczech po wojnie, szacowana jest na 40 tys. Przesunięcie granic Polski na zachód spowodowało falę migracyjną do Niemiec nie tylko rdzennych obywateli niemieckich, ale również autochtonów – byłych obywateli III Rzeszy deklarujących polskie pochodzenie. Rząd komunistyczny nastawiony był wrogo do tej grupy społecznej, co wręcz zmuszało autochtonów do emigracji. Z tą falą migracyjną związane jest w Niemczech pojęcie Aussiedler (Wysiedleńcy). Autochtoni stanowią do dziś największą polskojęzyczną grupę w Niemczech. W roku 1956 ok. 200 tysięcy Niemców, w tym autochtonów, wyjechało do RFN. Po tej fali emigracji wyjazdy z Polski do Niemiec ustały do końca lat 60. Dopiero na początku lat 70., po podpisaniu układu PRL-RFN, rząd polski zgodził się na wyjazd 120-250 tys. osób do RFN w ramach akcji łączenia rodzin. W latach 1980-1990 800 tys. osób, które mogły udowodnić swoje niemieckie korzenie, opuściło Polskę. Po przyjeździe do Niemiec otrzymywali oni niemiecki paszport. Zwykle mogli też zatrzymać polskie dokumenty i do dziś posiadają podwójne obywatelstwo. Oprócz autochtonów wyemigrowało w tym czasie do Niemiec 200 tys. Polaków, w ramach tzw. emigracji solidarnościowej. Migrantom tym pozwolono pozostać w Niemczech ze statusem azylantów. Od początku lat 70. Polacy mogli też wyjeżdżać do NRD i pracować na kontraktach, po upływie których wracali do Polski.

Po upadku komunizmu w Polsce i NRD polski i niemiecki rząd podpisały w 1990 r. umowy bilateralne, regulujące m.in. zatrudnianie polskich pracowników na rynku niemieckim. Po obu stronach wysuwane były argumenty zmniejszenia skali negatywnych konsekwencji związanych z transformacją. W rzeczywistości chodziło również o zapewnienie dopływu nisko wykwalifikowanej siły roboczej do określonych sektorów gospodarczych w Niemczech oraz legalizację nielegalnego zatrudnienia, które nasiliło się w poprzedniej dekadzie. Najważniejsze formy zatrudniania polskich pracowników (polnische Arbeitnehmer) na podstawie podpisanych porozumień to:

  • zatrudnienie sezonowe (według oświadczenia z dnia 08.12.1990 pracownicy sezonowi z Polski mogli podejmować pracę w Niemczech na okres do 3 miesięcy),
  • zatrudnienie kontraktowe (w ramach porozumienia z dnia 31.01.1990 zatrudnienie pracowników kontraktowych odbywało się na mocy umowy między niemieckim i polskim przedsiębiorstwem, przy czym pracownicy pozostawali w stosunku pracy ze swoim polskim pracodawcą; maksymalny okres pobytu wynosił 2-3 lata),
  • zatrudnienie w charakterze pracowników-gości (w ramach umowy z dnia 07.06.1990 wykwalifikowana siła robocza miała poprawiać w Niemczech swoje kwalifikacje zawodowe i językowe, a maksymalny okres pobytu wynosił 12-18 miesięcy – ze względu na wysokie wymagania odnośnie posiadanych kwalifikacji zainteresowanie tą formą zatrudnienia było ograniczone),
  • zatrudnienie przygraniczne (na podstawie oświadczenia z dnia 08.12.1990 pracownicy przygraniczni byli uprawnieni do przekraczania granicy na podstawie dokumentu Grenzgängerkarte i do pracy na podstawie zezwolenia na pracę pod warunkiem, że codziennie wracają do Polski lub pozostają w Niemczech maksymalnie 2 dni w tygodniu).

Najpopularniejszą formą zatrudnienia pracowników z Polski okazały się prace sezonowe. Od momentu podpisania porozumień liczba pracowników sezonowych z roku na rok rosła i wynosiła pod koniec lat 90. ok. 200-300 tys. Polaków. W 1999 r. pracownicy sezonowi stanowili 92% wszystkich zatrudnionych Polaków w Niemczech. W 2002 r. z tej formy zatrudnienia skorzystało 283 tys. Polaków. Cechą charakterystyczną prac sezonowych była dominacja zatrudnienia w rolnictwie i leśnictwie, a także silna koncentracja geograficzna: ok. 75% pracowników sezonowych trafiało do przedsiębiorstw i gospodarstw w Bawarii, Badenii-Wirtembergii, Nadrenii-Westfalii, Nadrenii Palatynacie i Dolnej Saksonii.

Po 1989 r. rozwinęły się też nowe formy migracji z Polski do Niemiec, zwłaszcza tzw. migracje niepełne, których celem było szybkie zarobienie pieniędzy i powrót z nimi do kraju. Tego typu migranci nie są zainteresowani integracją ze społeczeństwem przyjmującym. Równocześnie jednak pobyt za granicą lub powtarzające się wyjazdy osłabiały uczestnictwo i kontakty społeczne w kraju pochodzenia. W 1991 r. granicę niemiecką przekroczyło 8,3 mln obywateli polskich, w 1994 r. było ich już niemal 18 mln. Szczególną rolę w niepełnych migracjach Polaków do Niemiec odegrał Berlin, położony zaledwie 50 km od granicy z Polską oferujący przy tym duże możliwości nielegalnego zatrudnienia. Według ogólnych szacunków w Berlinie pod koniec lat 90. przebywało ok. 100 tys. polskich migrantów niepełnych. Wedle oszacowań niemieckich pod koniec lat 90. ok. 15 tys. polskich pracowników zatrudnionych było nielegalnie w samej tylko branży budowlanej. W latach 1990-1994 na berlińskich budowach zatrzymywano co roku 400-700 nielegalnych pracowników z Polski. Liczba polskich kobiet zajmujących się sprzątaniem, opieką nad ludźmi starszymi (→ polskie sprzątaczki i pomoce domowe) bądź pracujących w gastronomii jest niemożliwa do określenia. Dopiero wejście Polski do Unii Europejskiej (UE) w 2004 r., a następnie otwarcie niemieckiego rynku pracy dla polskich pracowników w 2011 r. umożliwiło wielu Polakom zalegalizowanie swojego pobytu w Niemczech.

Migracje polsko-niemieckie po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej w 2004 r.

Już na kilka lat przed akcesją Polski do UE przeprowadzano analizy potencjalnej skali migracji z nowych do starych krajów członkowskich. Najczęściej cytowane badanie zostało przeprowadzone dla UE przez Boeriego i Brücknera w 2000 r. (zob. Boeri, Brückner 2000). Według tych szacunków głównym celem migracji z Polski miały pozostać Niemcy ze względu na bliskie sąsiedztwo i wcześniejsze polsko-niemieckie tradycje migracyjne. Prognozowano, że po wejściu Polski do UE rocznie do Niemiec będzie wyjeżdżać ok. 65 tys. Polaków. Oczekiwana liczba osób polskiego pochodzenia w Niemczech miała się zwiększyć z 270 tys. w 1999 r. do 905 tys. w 2030 r. Według szacunków pochodzących z badania przeprowadzonego w 1997 r. roczna liczba migrantów z Polski miała wynosić nawet do 500 tys. W świetle tych prognoz Niemcy i Austria jako jedyne ze starych krajów członkowskich zdecydowały się na wprowadzenie fazy przejściowej, trwającej łącznie 7 lat, zanim ich rynki pracy zostały otwarte dla nowych krajów członkowskich z Europy Środkowo-Wschodniej (model przejściowy miał postać 2+3+2, co oznaczało, że po 2 latach państwa członkowskie miały możliwość przedłużenia fazy przejściowej o kolejne 3 lata, a następnie o 2 lata). Niemcy i Austria skorzystały z całego modelu, podczas gdy Wielka Brytania, Irlandia i Szwecja jako jedyne otworzyły swoje rynki pracy dla nowych krajów członkowskich od pierwszego dnia akcesji. Oznaczało to, że Polacy nadal potrzebowali pozwolenia do podjęcia legalnej pracy w Niemczech.

W 2004 r. zanotowano wprawdzie wzrost wyjazdów zarobkowych do Niemiec, ale nie był on tak gwałtowny jak wzrost wyjazdów do Wielkiej Brytanii czy Irlandii. Według szacunków Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) liczba polskich emigrantów w Niemczech zwiększyła się z 294 tys. w 2002 r. do 385 tys. w 2004 r. (patrz: tab.1). Nie zmieniły się jednak regiony Polski, z których najczęściej emigrowano. Ponad 60% osób przebywających za granicą dłużej niż 2 miesiące w 2004 r. pochodziło z trzech województw: śląskiego (33%), opolskiego (20%) i dolnośląskiego (8%). Wszystkie te województwa pozostają od dawna w ścisłych kontaktach z Niemcami i charakteryzują się długoletnią tradycją migracji do Niemiec.

Po przystąpieniu Polski do UE Niemcy jako cel migracji z Polski straciły na znaczeniu. Od 2004 r. liczba Polaków emigrujących do innych krajów Wspólnoty systematycznie rosła. Już 2 lata po akcesji Polski do Unii liczba Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii przewyższyła liczbę polskich obywateli w Niemczech o 130 tys. (patrz: tab.1). W 2008 r. dał się zaobserwować niewielki spadek liczby Polaków przebywających za granicą spowodowany kryzysem ekonomicznym. Według GUS pod koniec 2009 r. najwięcej Polaków przebywało w Wielkiej Brytanii (580 tys.), Niemczech (440 tys.), Irlandii (133 tys.), Włoszech (92 tys.) i Holandii (92 tys.). Dane pochodzące z niemieckiego Federalnego Urzędu Statystycznego (Destatis) pokazują, że w 2010 r. żyło w Niemczech ok. 420 tys. Polaków, co równa się ok. 6% wszystkich cudzoziemców. Polacy stanowią trzecią co do wielkości grupę obcokrajowców w Niemczech po Turkach (24%) oraz (Włochach 8%).

 

Tabela 1. Emigracja z Polski na pobyt czasowy w latach 2004-2011

Kraj przebywania

Liczba emigrantów w tys.

2002

2004

2005

2006

2007

2008

2009

2010

2011

Unia Europejska (27 krajów) ogółem

451

750

1170

1550

1860

1820

1690

1607

1670

Austria

11

15

25

34

39

40

36

29

25

Belgia

14

13

21

28

31

33

34

45

47

Cypr

-

-

-

-

4

4

3

3

3

Dania

-

-

-

-

17

19

20

19

21

Finlandia

0,3

0,4

0,7

3

4

4

3

3

2

Francja

21

30

44

49

55

56

60

60

62

Grecja

10

13

17

20

20

20

16

16

15

Hiszpania

14

26

37

44

80

83

84

48

40

Irlandia

2

15

76

120

200

180

140

133

120

Niderlandy

10

23

43

55

98

108

98

92

95

Niemcy

294

385

430

450

490

490

465

440

470

Portugalia

0,3

0,5

0,6

1

1

1

1

1

1

Republika Czeska

-

-

-

-

8

10

9

7

7

Szwecja

6

11

17

25

27

29

31

33

36

Wielka Brytania

24

150

340

580

690

650

595

580

625

Włochy

39

59

70

85

87

88

88

92

94

Kraje spoza UE

10

20

30

65

60

65

67

75

85

Źródło: GUS, 2012.

 

Warto podkreślić, że liczby te odnoszą się do migrantów posiadających polski paszport, nie obejmują natomiast Polaków, którzy zrzekli się polskiego paszportu lub posiadają podwójne obywatelstwo. Jeśli uwzględni się wszystkie osoby polskiego pochodzenia w Niemczech, zarówno posiadające polskie obywatelstwo, jak i z niemieckim paszportem lub podwójnym obywatelstwem, liczba ta zwiększy się do ok. 2 mln. Najwięcej osób polskiego pochodzenia mieszka obecnie w Zagłębiu Ruhry (ok. 700 tys.), Berlinie (ok. 180 tys.), Hamburgu i okolicach (110 tys.) oraz Bremie (30 tys.).

Struktura migracji zaczęła się zmieniać już pod koniec lat 90. (do czasu transformacji systemowej migracja z Polski była domeną osób relatywnie dobrze wykształconych). Wśród migrantów, którzy w latach 1997-2002 wyjechali do Niemiec, udział osób z wyższym wykształceniem wynosił tylko 11%, podczas gdy wśród migrantów do Wielkiej Brytanii było to 25%. Otwarty rynek pracy w Wielkiej Brytanii i Irlandii spowodował, że po 1 maja 2004 r. zaznaczyła się nadreprezentacja migrantów dobrze i bardzo dobrze wykształconych w wieku od 25 do 29 lat. Udział osób z wyższym wykształceniem wśród migrantów postakcesyjnych przekraczał 30%.

Migracje sezonowe do Niemiec, popularne od lat 90., pozostały najczęstszą formą migracji po przystąpieniu Polski do UE. Skala zjawiska w 2004 r. wynosiła prawie 300 tys. osób rocznie. Od tego czasu migracje sezonowe do Niemiec ulegają stopniowemu zmniejszeniu. Według danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej z tej możliwości skorzystało w 2009 r. prawie 184 tys. Polaków, czyli prawie 7 tys. osób mniej niż w 2008 r. Z kolei udział Polaków wśród zagranicznych pracowników sezonowych w Niemczech obniżył się z poziomu ok. 70% do 61%. Po 1 maja 2004 r., obok zatrudnienia sezonowego, coraz większa część Polaków zaczęła prowadzić w Niemczech własną działalność zarobkową. Dane Federalnego Związku Rzemiosła z 2009 r. pokazują, że 28 tys. obywateli z Polski, 6% więcej niż w 2008 r., figurowało w niemieckim rejestrze rzemieślniczym jako podmioty prowadzące działalność gospodarczą. Polki najczęściej podejmują pracę w opiece zdrowotnej i socjalnej (20%) oraz w handlu (14%), polscy mężczyźni zaś w przemyśle (26%) oraz budownictwie (11%).

W badaniu przeprowadzonym w 2010 r. na zlecenie Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców na pięciu największych grupach obcokrajowców w Niemczech wykazano, że polscy migranci to głównie ludzie młodzi. Mają średnio 37,9 lat, a 58% znajduje się w grupie wiekowej od 25 do 44 lat. Prawie 3% polskich migrantów urodziło się już w Niemczech. Migracja Polaków wiąże się również z procesem łączenia rodzin. 49% Polek przyjechało do Niemiec za swoimi mężami, którzy wyjechali w celach zarobkowych. Jedna piąta polskich mężczyzn przebywających w Niemczech to tymczasowi migranci zarobkowi, których żony i dzieci mieszkają w Polsce. Blisko 67% polskich kobiet pozostających w Niemczech w związkach ma męża lub partnera życiowego z niemieckim obywatelstwem. Prawie 23% polskich migrantów posiada wykształcenie średnie, a blisko 39% wykształcenie wyższe. 27% migrantów z Polski ma problemy w posługiwaniu się językiem niemieckim na co dzień. Jednocześnie 67% polskich migrantów deklaruje chęć pozostania w Niemczech na stałe.

Przed otwarciem niemieckiego rynku pracy 1 maja 2011 r. przeprowadzono wstępne analizy skali migracji z Polski do Niemiec, podobnie jak to miało miejsce w przededniu wejścia Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. Według Ambasady RP w Berlinie największe nasilenie wyjazdów z Polski do Niemiec miało przypaść na pierwsze miesiące po otwarciu niemieckiego rynku pracy. Przewidywano, że łącznie wyjedzie w tym czasie 300-400 tys. polskich pracowników. Urząd pracy w Kilonii informował, że w ciągu pierwszych 4 lat po otwarciu rynku pracy w Niemczech liczba polskich pracowników nie powinna przekroczyć 250 tys. Z kolei Instytut Spraw Publicznych w Warszawie od początku nie prognozował powtórzenia się masowych wyjazdów z Polski do Niemiec po 1 maja 2011 r. – ze względu na osłabnięcie potencjału migracyjnego w Polsce. Potencjał ten został w znacznej mierze wyczerpany przez wyjazdy postakcesyjne, przede wszystkim do Wielkiej Brytanii i Irlandii. Okazało się jednak, że otwarcie niemieckiego rynku pracy nie wpłynęło w pierwszych miesiącach na dynamikę i wielkość migracji z Polski do Niemiec. Liczba Polaków przebywających w Niemczech w 2011 r. zwiększyła się jedynie o 30 tys. w porównaniu z rokiem 2010. Na znaczeniu zyskały w ostatnich latach głównie migracje wahadłowe w rejonie polsko-niemieckiego pogranicza. Fenomen ten zaobserwowano jeszcze przed 2008 r., kiedy to polskie i niemieckie lokalne media zainteresowały się tego typu migracją z Polski.

Nowe zjawisko daje się natomiast zaobserwować w północno-wschodnich regionach Niemiec, uchodzących za najbiedniejsze w kraju. Wysokie bezrobocie, w powiecie Uecker-Randow sięgające w grudniu 2010 r. 16,5%, i związany z tym brak perspektyw, szczególnie dla młodych ludzi, spowodowały, że coraz więcej Niemców zaczęło opuszczać te rejony i przenosić się do zachodnich regionów Niemiec. W konsekwencji wiele domów i mieszkań opustoszało, ponieważ brakowało chętnych do ich ponownego zamieszkania. Od początku 1991 r. populacja powiatu Uecker-Randow zmniejszyła się o 25%. Niektóre gminy ze związku gmin Löcknitz-Penkun dotknął nawet 40-procentowy odpływ ludności. W tym czasie odnotowywano w Polsce wzrost gospodarczy, a miasta przygraniczne, np. Szczecin, zaczęły się prężnie rozwijać i przyciągać zagranicznych inwestorów. Powstającym nowym miejscom pracy nie towarzyszył jednak wzrost liczby nowych mieszkań. Wejście Polski do strefy Schengen 21 grudnia 2007 r. i związane z tym zniesienie kontroli granicznych stworzyły nowe możliwości dla mieszkańców rejonów przygranicznych. Dodatkowo niewielka odległość (12-16 km) między Szczecinem a niemieckim okręgiem Uecker-Randow spowodowała, że Polacy zaczęli szukać mieszkań lub domów (tańszych i lepszej jakości) po niemieckiej stronie, nie rezygnując często z pracy w Polsce. Duże znaczenie mają niewątpliwie świadczenia socjalne dostępne także dla Polaków mieszkających w Niemczech. Polskie rodziny zameldowane w Niemczech, które zapisują dzieci do niemieckich przedszkoli i szkół podstawowych, otrzymują świadczenia na dzieci i dofinansowanie opłat za przedszkola. Dodatkowo część szkół w tym regionie wprowadziła do swojego programu język polski. Niemieckie banki udzielają kredytów osobom zameldowanym w Niemczech i pracującym w Polsce. Właściciele nieruchomości mogą zaś skorzystać z programów dofinansowania remontów z kas komunalnych.

Liczba Polaków w Meklemburgii-Pomorzu Przednim stopniowo rośnie. W 2004 r. mieszkało tutaj niewiele ponad 2 tys. Polaków. W 2011 r. liczba ta wzrosła do 4,5 tys. Ulubionym miejscem docelowym migrantów stał się były powiat Uecker-Randow, gdzie pod koniec 2010 r. zarejestrowano 1,2 tys. Polaków, co stanowiło 76% ogółu cudzoziemców w tym regionie. W obszarze związku gmin Löcknitz-Penkun mieszka ok. 900 Polaków. Najwięcej Polaków w Meklemburgii-Pomorzu Przednim należy do grupy wiekowej od 26 do 45 lat (44%), aż 26% stanowią dzieci i młodzież do 18 roku życia.

Część Polaków zamieszkujących Meklemburgię-Pomorze Przednie decyduje się na założenie własnej działalności gospodarczej. Ułatwia im to bardziej niż w Polsce ograniczona biurokracja. Nie bez znaczenia jest również fakt, że produkty wyprodukowane w Niemczech kojarzą się z lepszą jakością i mogą być sprzedawane na rynkach polskim i niemieckim po wyższych cenach (nawet do 20% drożej niż produkty wyprodukowane w Polsce), co jest dodatkową zachętą dla polskich przedsiębiorców do otwierania zakładów produkcyjnych właśnie po stronie niemieckiej. W rejonie Uecker-Randow w 2011 r. zarejestrowanych było 200 firm z polskim kapitałem oraz z polskimi udziałowcami i dyrektorami. 85% polskich przedsiębiorstw działa w sektorze usługowych, 63% w handlu, 36% w sektorze budowniczym, 12% w przemyśle wytwórczym i 4% w hotelarstwie.

Pomimo tego, że aktywność życiowa Polaków z niemieckich rejonów przygranicznych skupia się w Polsce, część z nich angażuje się na arenie lokalnej. W 2009 r. do wyborów komunalnych w powiecie Uecker-Randow kandydowało troje Polaków. Niska frekwencja Polaków w tych wyborach spowodowała jednak, że polskim kandydatom nie udało się zdobyć mandatów. Dodatkowo skrajnie prawicowa Narodowodemokratyczna Partia Niemiec (NPD, Nationaldemokratische Partei Deutschlands), która w tym rejonie cieszy się dość dużym poparciem w porównaniu z resztą kraju, zaczęła szerzyć antypolskie hasła. W 2008 r. w Löcknitz uszkodzono 9 samochodów z polskimi tablicami rejestracyjnymi. Lokalne media niemieckie starają się jednak zagłuszać antypolski ton i podkreślać korzyści płynące z obecności Polaków na niemieckich terenach przygranicznych. W społeczności lokalnej przeważają głównie pozytywne opinie o Polakach. Niemcy podziwiają u Polaków zwłaszcza determinację w nauce języka niemieckiego i chęć integracji z niemieckimi sąsiadami.

Zarys migracji Niemców do Polski

Migracja Niemców do Polski podobnie jak Polaków do Niemiec rozpoczęła się już w średniowieczu. Pierwsi osadnicy niemieccy zaczęli przybywać na ówczesne tereny Małopolski, Wielkopolski, a także na Śląsk w ramach niemieckiego osadnictwa na Wschodzie tzw. Ostsiedlung (X – XIV w.). Do Polski zaczęli przybywać wówczas niemieccy rolnicy-kolonizatorzy głównie z zachodnich obszarów Niemiec. Ponieważ ziemie Europy Środkowej były w tym czasie słabo zaludnione, panowie feudalni na ziemiach Polski, Czech i Węgier sprowadzali nowych osadników z zachodu Europy, w tym z Niemiec, aby podnieść dochodowość swoich posiadłości. Ściąganiem nowych osadników zajmowały się początkowo klasztory, a później również książęta i panowie świeccy. Chłopi niemieccy szukali natomiast warunków do poprawy swojej sytuacji życiowej. Osiedlali się na ogół na Śląsku oraz w Małopolsce. Wszędzie tam, gdzie przybywali koloniści, wprowadzano system wsi oparty na niemieckim prawie Ius Teutonicum. Na podstawie zezwolenia lokacyjnego właściciel ziemi zawierał umowę z organizatorem wsi, tzw. zasadźcą, która stanowiła m.in. o wyłączeniu mieszkańców wsi spod prawa polskiego i nadaniu im niemieckiego.Prawo to było korzystne zarówno dla panów, ponieważ gwarantowało większy zysk, jak i dla chłopów, którzy mogli cieszyć się większą swobodą. Nowy osadnik miał prawo do gruntu, które było prawem dziedzicznym i stanowiło własność użytkową porównywalną do lennej. Nadział chłopski nazywano łanem (niem. Lehen - lenno). Czynsz płacony na rzecz pana był ściśle określony. Chłop na prawie niemieckim nie był przywiązany do ziemi. Mógł ją opuszczać pod warunkiem znalezienia następcy. W nowo założonej wsi osadnik niemiecki otrzymywał status sołtysa. Dodatkowo właściciel ziemi przeznaczał część gruntu pod budowę szkoły i cmentarza. Chłopi niemieccy przyczyniali się do zwiększenia gęstości zaludnienia, wprowadzali nowe techniki uprawy ziemi oraz bardziej wydajne systemy rolnictwa i dostosowywali pod uprawę grunty uważane dotychczas za nierolne.

Kolonizacji na wsi towarzyszyła również migracja ludności niemieckiej do polskich miast. Byli to przeważnie kupcy i rzemieślnicy. Podobnie jak na wsi, otrzymywali oni od panów feudalnych przywileje lokacyjne, które przyznawane były za zgodą monarchy. Miasta zakładane były na prawie magdeburskim i lubeckim. Na prawie magdeburskim lokowano przeważnie miasta Śląska takie jak Lwówek Śląski, a także większe miasta w innych częściach Polski takie jak Kraków, Lwów i Poznań. Na prawie lubeckim powstał m.in. Elbląg, Stargard oraz początkowo Tczew i Gdańsk, które w XIV w. ponownie lokowane były przez Zakon NMP na prawie magdeburskim.

W okresie rozbiorów Polski do zaboru pruskiego sprowadzano Niemców w celu germanizacji tych terenów. Werbowanie niemieckich kolonizatorów rozpoczęło się na dobre w pierwszych latach XIX w. Po osiedleniu się otrzymywali oni liczne przywileje. Niemieccy mężczyźni zwalniani byli z obowiązku odbywania służby wojskowej. Ponadto otrzymywali oni sprzęt domowy i bydło, a pomieszczenia mieszkalne i gospodarcze budowane były na koszt państwa. Gros niemieckich osadników pochodziło ze Szwabii. Stąd też przyjęło się nazywanie Niemców Szwabami, które z czasem nabrało pejoratywnego znaczenia.

Również na początku XIX w. rozpoczęła się fala emigracji niemieckich rzemieślników i przemysłowców do charakteryzującego się dynamicznym rozwojem przemysłowym okręgu kalisko-mazowieckiego. Dla Niemców Łódź stała się w tym czasie znakomitym celem emigracji. Tutaj dostawali szansę nie tylko na poprawę swojej sytuacji materialnej, ale i na zdobycie prawdziwych fortun. Przedwojennym łódzkim królem bawełny był Ludwik Geyer z Saksonii, do którego należał największy w Królestwie Polskim kompleks fabryczny z pierwszą maszyną parową. Z kolei Fryderyk Schweikert, właściciel zakładów włókienniczych i kilku pałaców, był synem wiejskiego kowala z Wirtembergii.

Po okresie dwóch wojen światowych, upadku komunizmu i wstąpieniu do UE, Polska stała się ponownie jednym z ulubionym celów emigracyjnych Niemców. Obecność Polski w UE i otwarcie rynku pracy stwarza nie tylko możliwość zarobkowania przez Polaków w Niemczech, ale też i przez Niemców w Polsce (→ Niemcy w Polsce). Dobrze wykształceni Niemcy wybierają głównie duże miasta: Warszawę, Poznań, Wrocław. Według danych Federalnego Urzędu Statystycznego do Polski wyjechało w 2009 r. 12 tys. Niemców. „Der Spiegel” podaje, że tendencja jest rosnąca. W 2010 r. niemieckie przedsiębiorstwa zainwestowały w Polsce 1,6 mld euro, co stanowiło jedną trzecią wszystkich inwestycji zagranicznych Niemców. Polska pod względem migracji zarobkowej Niemców plasuje się obecnie na trzecim miejscu, za Szwajcarią i USA.

Wpływ migracji zarobkowej na polsko-niemiecki dyskurs

Migracje zarobkowe Polaków do Niemiec, szczególnie te mające miejsce w ciągu ostatnich 50 lat, zdecydowanie wpłynęły na sposób, w jaki Niemcy do dziś postrzegają Polaków. Z wyjątkiem krótkiego okresu na początku lat 80., kiedy to na przybyszów z Polski patrzono w Niemczech jak na bohaterski naród walczący z niedemokratyczną władzą, wizerunek Polaka w Niemczech przez wiele lat pozostawał negatywny. Przyczyniły się do tego przede wszystkim migracje krótkotrwałe, podczas których Polacy koncentrowali się wyłącznie na szybkim zarobku (w większości nielegalnym) i nie dbali o to, jaki obraz własnego narodu pozostawiają po sobie. Dopiero wejście Polski do UE, związana z tym legalizacja zatrudnienia w Niemczech oraz fakt, że na rynku niemieckim zaczęło w ostatnich latach coraz bardziej brakować specjalistów, przyczyniły się do stopniowej poprawy wizerunku polskiego pracownika. Niemcy znacznie częściej doceniają umiejętności Polaków, jak również solidnie wykonywaną pracę i łatwość integrowania się w społeczeństwie niemieckim.

Wyjazdy Polaków do państw niemieckich, głównie te o charakterze zarobkowym, przyczyniły się do powstania dość trwałego wizerunku polskiego emigranta w Niemczech i miały zasadniczy wpływ na polsko-niemiecką komunikację międzykulturową. Jednym z najbardziej trwałych toposów w niemieckich wyobrażeniach związanych z migracjami Polaków jest historia osadnictwa w Zagłębiu Ruhry i określenie Ruhrpolen – wątek ten przywoływany jest w Niemczech do dziś jako przykład udanego procesu integracji. W wywiadzie dla miesięcznika „Der Spiegel” w 2006 r. Norbert Lammert, przewodniczący Bundestagu, podkreślił, że „integracja polskich robotników niecałe 100 lat temu w Zagłębiu Ruhry udała się poprzez aspekt kulturowy – opanowanie przez Polaków języka niemieckiego oraz wspólną religię i tradycje” (Apokalyptische Erfahrungen, Der Spiegel, 40/2006, 1901).

W latach 80. XX w. miała miejsce kolejna znacząca fala migracji z Polski. Polacy emigrujący do Niemiec w tym czasie byli nie tylko tolerowanymi gośćmi, ale spotykali się też często z sympatią i zrozumieniem ze strony zachodnich sąsiadów. Ogłoszenie stanu wojennego w Polsce wywołało w Niemczech Zachodnich falę solidarności z „emigrantami mimo woli”. Erefenowskie gazety zapełniały wówczas pozytywne tytuły na temat Polaków żyjących w Niemczech. W tym czasie mówiono o „typowo” polskich cechach w kontekście odwagi i patriotyzmu, umiłowania wolności oraz przeciwstawiania się dyktaturze (→ polnische Freiheit; szlachetny Polak). Po raz pierwszy od czasu powstań z XIX w. patrzono w RFN na Polaków z najwyższym uznaniem. Całkowicie odmienne nastawienie panowało w tym czasie w NRD. Tam wydarzenia w Polsce przedstawiano w jak najgorszym świetle i podsycano antypolskie resentymenty (→ polnische Wirtschaft), które u Wschodnich Niemców padały na podatny grunt. Polacy kojarzeni byli w tym czasie w NRD z masowym wykupowaniem i tak już deficytowych wschodnioniemieckich towarów.

Jedna z ekspertyz przygotowanych w 2012 r. przez Agnieszkę Ładę z Instytutu Spraw Publicznych interpretuje niemieckie artykuły prasowe na temat Polaków żyjących i pracujących w Niemczech ukazujące się w latach 2009 – 2011 jako relacje o zabarwieniu neutralnym lub stosunkowo pozytywnym. Polski pracownik niejednokrotnie opisywany był jako pożądany lub wręcz niezbędny na niemieckim rynku pracy. Ponadto chwalony był za sprawne wykonywanie swoich obowiązków, pomimo tego, że wiążą się one zwykle z ciężką pracą fizyczną (stereotypowo przypisywaną Polakom jako przedstawicielom narodu o „niższej” kulturze; zob. → polnische Wirtschaft). Artykuły nie odwoływały się do utrwalonego w Niemczech pod koniec lat 80. i w latach 90. wizerunku Polaka oszusta i złodzieja, lecz doceniały w większości jego pracowitość i fizyczną wytrwałość.

W latach 2009-2011 polskich pracowników w Niemczech opisywano w prasie niemieckiej głównie w kontekście zbliżającego się otwarcia rynku pracy, które dla obywateli państw członkowskich UE z Europy Środkowej miało nastąpić w maju 2011 r. Z jednej strony obawiano się dumpingu płac, spowodowanego otwarciem rynku na tańszych pracowników, z drugiej – podkreślano konieczność przyjazdu polskich pracowników ze względu na niedobór na niemieckim rynku przedstawicieli takich zawodów jak: opiekunki osób starszych czy rolnicy. Dużo miejsca w prasie niemieckiej poświęcono w tym kontekście polskim sezonowym zbieraczom szparagów. Często przedstawiani byli oni jako bezkonkurencyjni i najlepsi w tej branży. W zestawieniu z niemieckimi bezrobotnymi, którzy albo nie chcieli wykonywać tej pracy, albo pracowali źle, polscy pracownicy byli opisywani niejednokrotnie jako „ratunek dla niemieckich szparagów”. Dlatego też, w obliczu masowych wyjazdów Polaków do Wielkiej Brytanii i Irlandii, zaczęto się w Niemczech niepokoić, czy polscy zbieracze nie zaprzestaną tej pracy.

W prasie niemieckiej poruszana była w tym czasie również kwestia zapotrzebowania na wysoko wykwalifikowanych ekspertów, głównie z branży informatycznej. W tym kontekście pisano o braku powodzenia w zachęcaniu polskich specjalistów do pracy w Niemczech ze względu na niskie zarobki. Podawano też przykłady motywowania polskich uczniów do nauki zawodu przez niemieckie firmy znajdujące się w Polsce. Polacy zaczęli być postrzegani przez wielu niemieckich pracodawców jako pożądani pracownicy na niemieckim rynku pracy. Szczególnie lokalne media niemieckie na terenach pogranicza polsko-niemieckiego podkreślały korzyści płynące z obecności Polaków w tym rejonie i starały się zagłuszać antypolskie hasła skrajnie prawicowej partii NPD.

Analiza prasy niemieckiej po otwarciu rynku pracy dla Polaków przeprowadzona przez Instytut Spraw Publicznych wykazała, że Niemcy w dalszym ciągu piszą pozytywnie o polskich pracownikach fizycznych. Przede wszystkim podkreśla się ich solidność, motywację, dobre przygotowanie do zawodu oraz znajomość języków. Polacy tworzą nierzucającą się w oczy grupę migrantów, dobrze zintegrowanych ze społeczeństwem niemieckim. W wielu artykułach, ukazujących się na łamach prasy po otwarciu rynku pracy, o polskich pracownikach pisano w kontekście zapotrzebowania na specjalistów w Niemczech. Zastanawiano się również, dlaczego Polacy, mimo braku prawnych przeszkód do podjęcia pracy w Niemczech po 1 maja 2011 r., nie są aż tak zainteresowani przyjazdem do Niemiec. Do powodów zaliczano stosunkowo dobrą sytuację gospodarczą Polski, a także relatywnie wysokie koszty utrzymania w Niemczech, sprawiające, że migracja byłaby mało opłacalna. ISP odnotował, że największą zmianą w treści artykułów niemieckich, opublikowanych po 1 maja 2011 r. wobec artykułów sprzed 1 maja 2004 r., jest przejście od wskazywania zarówno zalet, jak i zagrożeń spowodowanych liberalizacją zatrudnienia, do artykułów nacechowanych wyłącznie pozytywnie lub nawet entuzjastycznie. Po raz pierwszy od wielu lat przestano koncentrować się na problemie zatrudniania Polaków w szarej strefie. Z kolei stan stosunków polsko-niemieckich przestał być łączony z kwestią liberalizacji zasad zatrudniania Polaków w Niemczech. Coraz rzadziej pisze się także o polskich pracownikach w kontekście ich zatrudnienia na budowach, w rolnictwie czy w charakterze pomocy domowej. Częściej zaś podkreśla się zapotrzebowanie na specjalistów, zarówno z wykształceniem wyższym, jak i rzemieślników.

Polska prasa, podobnie jak niemiecka, interesowała się szczególnie skalą wyjazdów do Niemiec po otwarciu tamtejszego rynku pracy oraz sytuacją polskich pracowników, którzy w Niemczech już się znajdują. Treść artykułów koncentrowała się przede wszystkim na sposobach zachęcania polskich pracowników przez niemieckich pracodawców do wyjazdu. Podkreślano, że niemiecki rynek bardzo potrzebuje pracowników z Polski. Jednocześnie polski pracownik w prasie krajowej przedstawiany był jako osoba zaradna, mobilna, pomysłowa, przedsiębiorcza i działająca szybciej oraz nierzadko lepiej niż jego niemiecki kolega na tym samym stanowisku. Do tematów poruszanych w polskiej prasie, a nieuwzględnianych za Odrą, należały praktyczne porady udzielane polskim pracownikom dotyczące głównie sposobów szukania pracy w Niemczech oraz odnajdywania się w niemieckiej rzeczywistości.

 

Bibliografia

Apokalypische Erfahrungen, [w:] „Der Spiegel“, 40/2006. 02.10.2006.

M. Amann, L. Nienhaus, Deutscher Arbeitsmarkt. Gastarbeiter dringend gesucht, „F.A.S”, 17.04.2011.

T. Boeri, H. Brückner, The Impact of Eastern Enlargement and Wages in the EU Member States,European Integration Consortium: DIW,CEPR, FIEF, IAS, IGIER, Berlin/Milano 2000.

Encyklopedia PWN, hasła: Niemcy. Polonia i Polacy, http://encyklopedia.pwn.pl/haslo.php?id=4574868 (15.09.2012).

F. Franzmeyer, H. Brücker, Europäische Union: Osterweiterung und Arbeitskräftemigration,DIW Wochenbericht 1997, nr 5.

J. Frelak, A. Łada, Polacy nadchodzą!…Wreszcie! Polska migracja zarobkowa do Niemiec – analiza w przededniu otwarcia niemieckiego rynku pracy dla polskich obywateli, Warszawa 2011.

O. Heike, 150 Jahre Schwabensiedlungen in Polen 1795–1945.Leverkusen 1979.

Informacja o rozmiarach i kierunkach emigracji z Polski w latach 2004-2011, Główny Urząd Statystyczny, http://www.stat.gov.pl/gus/5840_3583_PLK_HTML.htm (14.10.2012).

Informacja w sprawie zatrudnienia obywateli polskich w państwach Europejskiego

Obszaru Gospodarczego i Szwajcarii oraz obywateli państw EOG w Polsce, MPiPS, Warszawa, listopad 2010.

E. Jaźwińska, M. Okólski, Ludzie na huśtawce. Migracje między peryferiami Polski i Zachodu, Warszawa 2001.

B. Jonda, Neue Formen der Migration und des Austausches im grenznahen Bereich (Nowe formy migracji i wymiany w rejonie przygranicznym), [w:] „Polen-Analysen“ 49/2009.

P. Kaczmarczyk, “Polski Berlin”? – Uwagi na temat najnowszych migracji Polaków do stolicy Niemiec, [w:] E. Jaźwińska, M. Okólski (red.), Ludzie na huśtawce. Migracje między peryferiami Polski i Zachodu, Warszawa 2001.

P. Kaczmarczyk, Migracje zarobkowe Polaków w dobie przemian,Warszawa 2005.

A. Kaluza, Zuwanderer aus Polen in Deutschland, „UTOPIE kreativ“, H. 141/142, (Juli/August 2002).
S. Kesselhut,
Arbeiten in Polen, [w:] „Der Spiegel”, 11.01.2012, http://www.spiegel.de/karriere/ausland/arbeiten-in-polen-die-deutschen-teuerloehner-kommen-a-802337.html (15.10.2012).

E. Kępińska, Recent trends in international migration: the 2005 SOPEMI report for Poland, CMR Working Papers 60, Warszawa 2005.

C. Kleßmann, Einwanderungsprobleme im Auswanderungsland: Das Beispiel der „Ruhrpolen“, [w:] B. Kerski, K. Ruchniewicz (red.), Polnische Einwanderung. Zur Geschichte und Gegenwart der Polen in Deutschland, Osnabrück 2011.

O. Kossmann, Die Deutschen in Polen seit der Reformation, Marburg 1978

J. Korczyńska, Sezonowe wyjazdy zarobkowe Polaków do Niemiec, Warszawa 2003.

A. Łada, M. Fałkowska-Warska, Obraz polskiej migracji zarobkowej do Niemiec w prasie polskiej i niemieckiej rok po całkowitym otwarciu rynku pracy, Warszawa 2012.

A. Łada, J. Segeš Frelak (red.), Znikająca granica. Nowa polska migracja do Niemiec – perspektywa lokalna, Warszawa 2011.

S. Nagel, Zwischen zwei Welten. Kulturelle Strukturen der polnischsprachigen Bevölkerung in Deutschland – Analyse und Empfehlungen, Stuttgart 2009.

E. Marek, Praca Polaków w Niemczech. Półtora wieku emigracji zarobkowej, Warszawa 2008.

M. Pawlak, Emigracja solidarnościowa lat 80. Kierunek: Zachód, http://www.panstwo.net/1468-emigracja-solidarnosciowa-lat-80-kierunek-zachod (18.10.2012).

Postępy integracji. O sytuacji pięciu największych grup obcokrajowców w Niemczech,

Bundesamt für Migration und Flüchtlinge (Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców), Norymberga 2010.

A. Stach, Das Polnische Berlin. Polski Berlin, Berlin 2002.

V.M. Stefanski, Polnische ZwangsarbeiterInnen in Deutschland. Anmerkungen zum Forschungsstand und zu Perspektiven der Forschung, [w:] B. Kerski, K. Ruchniewicz (red.): Polnische Einwanderung. Zur Geschichte und Gegenwart der Polen in Deutschland, Osnabrück 2011.

B. Szydłowska-Ceglowa(red.), Polonia w Europie, Poznań 1992.

 

Żelazowska-Müller, Paulina, absolwentka Instytutu Socjologii Uniwersytetu im. Jana Gutenberga w Moguncji oraz studiów Dynamika grupy na Uniwersytecie im. Nelsona Mandeli w Port Elizabeth. W latach 2009-2011 pracownik naukowy w Instytucie Badań nad Zaangażowaniem Społecznym Uniwersytetu Humboldta w Berlinie. Obecnie pracownik naukowy w hanowerskim stowarzyszeniu firm ZUKUNFTINC. Zajmuje się przemianami demograficznymi na niemieckim rynku pracy, migracjami oraz komunikacją międzykulturową. Pisze w portalu migrapolis.de.