Leszek Pułka

Książki i księgarnie w kulturze polskiej i niemieckiej

Książki i księgarnie w kulturze polskiej i niemieckiej


Zwykło się – zarówno w publicystyce, jak i w nauce – dokonywać dramatycznych wyborów pomiędzy mediami elektronicznymi i analogowymi. Badacze i publicyści chętnie przeciwstawiają sobie nie tylko gatunki medialne, lecz i paradygmaty cywilizacyjne. O ile na poziomie gatunków czy rytuałów komunikacyjnych łatwo wyróżnić dystynkcje nowych mediów, o tyle porównywanie cywilizacyjnych paradygmatów skłania do rozważań statystycznych lub futurologicznych, te zaś – przekonywał Stanisław Lem – zazwyczaj prowadzą na manowce.

Pytania o status książki nigdy nie były łatwe do eksplikacji. Bibliologia to ogólna nauka o książce, w której przedmiotem uściślonego zainteresowania badacza mogłaby być bibliopojeja, czyli wiedza o tworzeniu i komponowaniu książek, i bibliopolia, pojęcie spoza Słownika języka polskiego, czyli nauka o księgarstwie. W jakiejś mierze także bibliografia, czyli znajomość opisu książek, wiedza o książkach oraz powszechna historia piśmiennictwa. Wiedza taka umożliwia rekonstruowanie modeli rynku książki i czytelnictwa w konkretnej rzeczywistości ekonomicznej. Współcześnie należy ją poszerzyć o coraz bardziej dominujące instrumentarium organizacji tekstów, analizy nowych więzi społecznych i dystrybucji produktów książkowych w cyberprzestrzeni.

Oprócz studiów akademickich wspomnijmy znaczącą w tej mierze rolę czasopism, okalających wydawanie, sprzedaż i czytanie książek – dość przypomnieć niedocenioną poznawczo modernistyczną „Książkę”, dającą pełny obraz polskiego życia intelektualnego epoki, która zrodziła popkulturę, współczesne „Książki” czy „Nowe Książki” towarzyszące rynkowi czytelniczemu od lat. Świadomość bytu książki i księgarni powinna być zatem w XXI w. ważnym fragmentem refleksji nad kulturą, fenomenem interdyscyplinarnym, ogarniającym księgoznawstwo, informację naukową, bibliologię i bibliografię, informatykę a w pewnym stopniu także krytykę literacką czy historię sztuki. Tak przecież zwykle nie jest. Owszem, wskażemy wielu publicystów poruszonych złą sytuacją klasycznej postaci książki i zatrwożonych upadkiem nieelektronicznego czytelnictwa, odnajdziemy wiele specjalistycznych raportów ekonomicznych, atoli filozofów książki i antropologów czytania wskazać trudniej. Współczesna papierowa książka ma wiele kształtów, atrybutów i czasów. Jej postaciami zajmują się edytorzy i graficy, atrybutami krytycy i marketingowcy, egzystencją hurtownicy i analitycy rynku.

Przeciętnego czytelnika interesują dwa aspekty bytu książki – jej dzieje i akt lektury. Nowe media bez wątpienia wywołały głęboką zmianę kulturową. Tweetując czy esemesując, piszemy krócej, treściwiej, ekspresywniej, ale i powierzchowniej. Zanika tak ciekawa dla inteligentnego odbiorcy warstwa wieloznaczności, a zikonizowana ekspresja odwołuje się dopopkulturowych stereotypów lub ironicznych demotywatorów. Medioznawcy przekonują o kategorycznej ambiwalencji przekazu medialnego, autor literatury dawnej rzekłby, iż w zero-jedynkowym systemie kodowania świata ograniczyły swe funkcje analiza i interpretacja dzieła, pozostał zaś jednoznaczny komunikat i – w każdym innym aspekcie aktu komunikacji – równie jednoznaczne wartościowanie: hejting lub lajkowanie.

Dynamika współczesnego komunikowania spłaszcza zatem świat. Można to wytłumaczyć w sposób najprostszy – oto media elektroniczne mają zawsze tylko ekran i jedną stronę: awers. Rewers w nich nie istnieje, jest po prostu obudową technologii. Istota zmiany statusu książki i czytelnika wiąże się zatem ze swoistością ontologii cyberprzestrzeni. Oto w dobie powszechnej komputeryzacji, od lat 80. XX w. książka traci – na razie niebyt dramatycznie i niezbyt dynamicznie – „drugą stronę”; pełna zmysłowości przestrzennej pagina recta nie ma w czytnikach strony versa, przepadł princeps i canalis, aspex i fundus, a nawet spina – na pozór banalny grzbiet. Wszystko to, co pozwalało poczuć zapach, ciężar i fakturę papieru, kleju, płótna introligatorskiego, farby drukarskiej zostało zastąpione płaskim, plastikowym (lub szklanym) ekranem w plastikowej obudowie. Kartkowanie, ustawianie ksiąg w szeregu, przestrzenność bibliotecznych kolekcji zostały zastąpione scrollowaniem, czyli przewijaniem ekranów. Alchemia ustąpiła miejsca informatyce i cybertechnologii.

Żyjąc w świecie produktów zdigitalizowanych, moglibyśmy rzec półżartem, iż matrix nawet w formacie 3D jest płaski jak mapy Pliniusza Starszego. Ale godzi się przywołać inne rozpoznanie – dzięki mediom elektronicznym, zwłaszcza tabletom, czytnikom i smartfonom poziom czytelnictwa wzrasta zwłaszcza wśród generacji związanych aktywnie z nowymi mediami (grupa z przedziału 18–40 lat). To paradoks epoki – spada czytelnictwo tradycyjnej książki przy nieustannym, dynamicznym wzroście czytelnictwa e–booków. Obserwuje się także tendencję do poszerzania zasobów domowych e–bibliotek.

W USA posiadacze tabletów i czytników elektronicznych już czytają rocznie niemal dwakroć więcej niż tradycjonaliści. W Polsce nie jest to oczywiste, raporty mówią, iż zaledwie 2% osób nieczytających miało w ręku e–booka (2012 r.). Nieczytający po prostu nie czytają niezależnie od postaci książki. W 2012 r. z kolei tylko 2,3% Niemców kupiło e-książki do użytku prywatnego (z wyjątkiem podręczników), ale rok wcześniej było ich 1,2%, więc e-czytelnictwo rośnie rok do roku niemal dwukrotnie. Na takie tempo tego wzrostu wpływa wszakże stosunkowo wysoka cena książki elektronicznej – ze względu na podatki.

Jeśli uznamy, że przeglądanie zawartości sieci także jest czytaniem, pozostanie do zdefiniowania fundamentalność czytelnictwa książek. Uznawszy, iż Internet nie jest biblioteką, lecz tekstoteką czy – słuszniej – infoteką, problem nowoczesnego czytelnictwa nie będzie tożsamy z problemem statusu książki o tradycyjnej postaci. W Polsce czytelnicy rzeczywiści, czytający więcej niż sześć, siedem książek rocznie, to ok. 11% populacji – spadek z poziomu 22–24% w dekadzie 1994–2004 do wartości o połowę mniejszej można uznać za stabilny. Kupujemy – statystycznie – zaledwie i stale półtorej książki rocznie, gdy Czesi czy Niemcy niemal dziesięciokrotnie więcej.

Raporty polskiej Biblioteki Narodowej przekonują, iż nie czyta tylko 17% dzieci rodziców z wyższym wykształceniem. Ich rodzice także czytają najwięcej, lecz aż 34% z nich nie wzięło do ręki żadnej książki w 2012 r. Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa w Polsce w latach 201420 ma ten stan zmienić. Państwo polskie ma wydać miliard złotych na m.in. modernizację bibliotek, szkolenia dla bibliotekarzy, pozyskiwanie praw autorskich, by uzyskać efekt choć proporcjonalnie zbliżony np. do Francji, w której poziom czytelnictwa rzeczywistego wynosi ok. 75%. To europejski ideał – jedną książkę w roku przeczytało np. zaledwie 46% Włochów i 61% Polaków. Zdumiewa, iż odsetek czytelników maleje z wiekiem badanych. W wielu krajach Europy – jak się zdaje – książka przestała bawić i uczyć.

XIX-wieczna tradycja lektury o szarej godzinie przetrwała w Niemczech. Czytanie książek znajduje się – od kilku sezonów – na jedenastym miejscu listy ulubionych form wypoczynku Niemców. Zagorzali czytelnicy stanowią 20% populacji powyżej 14. roku życia. Jeszcze efektowniej wypada czytelnictwo prasy i magazynów ilustrowanych (odpowiednio miejsce szóste i dziesiąte). Kobiety – podobnie jak w Polsce – czytają chętniej i więcej niż mężczyźni (45% wobec 30% w 2012 r.). 58% ankietowanych w wieku od 14 do 19 lat kupuje książki. 43% czytelników decyduje się na więcej niż trzy książki rocznie, 26% współczesnych Niemców staje się czytelnikami rzeczywistymi (ponad pięć egzemplarzy rocznie), a 12% kupuje ich 10 lub więcej.

Ekspansja cyberprzestrzeni nie oznacza oczywiście kresu galaktyki Gutenberga, lecz jej gruntowne, sensualne i mentalne przeformatowanie, stała się bowiem strukturą rynkową w znacznym zakresie pozbawioną dawnej roli i funkcji księgarza. Oferta konsumencka – jak każda rzeczywistość hiperlinków – została podporządkowana marketingowi plebiscytów i prowadzi każdego z nas od wyboru czytnika do kupna e-booka. Produkt, towar, klient, promocja, koszyk, dostawa, bony na zakupy, login – to podstawowe pojęcia tego anonimowego świata. O polityce wydawniczej decyduje w nim badanie rynku i prognoza zysku, o roli czytelnika konieczność egzystencji on-line, o losie książki – dystrybutor.

Książka tradycyjna uzupełnia zatem świat zdigitalizowany o wymierne wartości – by tak rzec – analogowe. Jest nadal dość liczna, choć od grudnia 2009 r. amazon.com sprzedaje ponoć więcej książek elektronicznych niż drukowanych. Rocznie na rynku księgarskim Niemiec, jak zapewnia neuebuecher.de, ukazuje się ponad 94 tys. nowych tytułów. Rynek-książki.pl niechętnie podaje liczbę takich tytułów w Polsce, operuje natomiast wartościami rynku książki w 2011 r. – i tu odnotowuje spadki sprzedaży (nawet 23-procentowe w przypadku książki ilustrowanej), jak i liczby tytułów, czasem niewielkie wzrosty (np. książka szkolna i naukowa). Mówimy o wartościach opiewających na niemal miliard dolarów (zob. http://badanie2011.rynek-ksiazki.pl/wydawnictwa/ 15.06.2014). W tekście o prognozach dla rynku czytamy: „Agencja analityczna PwC prognozuje, że wartość rynku książki w Polsce w 2012 roku wyniesie 974 mln dolarów. Ten wzrostowy trend ma się utrzymać także w kolejnych latach, a w 2016 roku wartość rynku wyniesie 1,02 mld dolarów” (http://badanie2011.rynek-ksiazki.pl/wydawnictwa/prognozy-dla-rynku-wydawniczego_312.html 15.06.2014). Tak trudna równowaga pomiędzy „papierem” a „cyfrą” oznacza z pewnością konieczność strategicznej przebudowy klasycznych księgarni. Rzecz nie w tym, aby księgarnie miały swoje witryny internetowe, lecz aby zmieniły swą rolę wobec zjawiska ekspansji e-booków i zdalnego czytelnictwa, stając się z konieczności – konsumenckimi hybrydami.

Obserwacji poddano dwie księgarnie w miastach o podobnej liczbie mieszkańców i pozycji w regionie – jedna znajduje się w stolicy Dolnego Śląska, Wrocławiu, druga w największym mieście Saksonii, Lipsku. To Empik w Domu Handlowym Renoma i Lehmanns Media przy Grimmaischestr. 10.

Klasyczną przestrzeń księgarską nie tylko w Polsce odnaleźć coraz trudniej. Dawne architektoniczne podziały stosunkowo niewielkich sklepów księgarskich na strefę czytelnika – szklaną ladę z nowościami – i strefę księgarza zastąpiły przestrzenie otwarte, swoiste pasaże wewnętrzne, niekiedy nawet labirynty regałów. Co ważne, jedne realizujące Benjaminowski paradygmat pasaży otwartych na widoki miasta w stylu Galeries Lafayette, inne znów – jak chociażby paryski FNAC przy Rue de Rennes – raczej w typie oszklonego bunkra kultury. Te niewielkie, jak wrocławska księgarnia Pod Arkadami czy Presse & Buch Zentrum w Görlitz, nadal epatują theatrum stosunkowo niewielkich witryn, niezbyt widocznych w komunikacyjnym bałaganie miasta (Pod Arkadami) albo przytłoczonych rozmiarem sąsiednich fasad i witryn, trudno dostrzegalnych nawet w aplikacjach typu street view.

W przeciwieństwie do księgarni internetowych nie widać w nich hybrydowego charakteru rzeczywistości, a jeśli już, to z pewnością raczej na poziomie aranżacji informacji i – sporadycznie – dysput z gośćmi księgarni. Jednak fundamentalne kategorie sieci, czyli zmieszanie ról twórcy, wydawcy, sprzedawcy, krytyka i odbiorcy, nie mają tu miejsca. Poza ekranem monitora informacyjnego, na którym możemy dokonywać aktywnych penetracji, nic nie zaciera tu ról aranżerów czasoprzestrzeni i jej użytkowników. Zresztą, ekrany okazują się medium niezbyt przydatnym – zawartości wielu tytułów nie ma w zasobach sieci (skanowanie kodów skutkuje więc zerową informacją zwrotną), nowości notorycznie ujawniają lakoniczną, zwykle jednozdaniową informację handlową albo wywołują mylny komunikat: produkt niedostępny w tym sklepie.

Równie trudno zaobserwować – przy rozpoznanej w nauce o mediach dominancie digitalizacji – by e-booki (oraz aplikacje do kupowania, czytania lub tworzenia publikacji) zdominowały w rozpoznawanej przestrzeni książki drukowane (zob. m.in. Wiek ekranów 2002; Ekrany piśmienności 2008; Goban-Klas 2011). Proporcje pomiędzy powierzchnią zajmowaną przez produkty z papieru a tą, w której dominują produkty plastikowe (e-booki, audiobooki, CD, DVD, Blue Ray, gry itp.), są tu wyraźnie zrównoważone. Natomiast uważany za charakterystyczny dla sieci proces przeistaczania się autorów nurtu self-publishing w twórców tradycyjnych książek jest nieprzekonujący, bo niewidoczny. Dostrzegamy natomiast wzmożoną semiozę produktów opatrywanych logo księgarni (ekstra obwoluty – np. „Nagroda Nike”, „bestseller” – sprawiają, iż designerskie symbole nadają zwykłym produktom księgarskim status znaków). Widoczne może być dla każdego czytelnika instrumentarium mody oraz plebiscytowość komunikowania (np. regały „top 30” w Empiku czy „bestsellery Spiegla” u Lehmannsa).

Dominantą wizualną zda się dystynkcja nowości (trendów) – odpowiednio skalowane (od okładek, przez zawieszki na regałach, po pionowe banery) inskrypcje „nowość!” wypełniają wiele miejsc w tokach komunikacyjnych. Trudniej spostrzec unicestwianie pasm tradycji – mechanizm dość permanentnie obecny w procedurach konsumenckich (rozmywanie kanonów) tu widoczny jest tylko na/w standach oferujących wyprzedaże (wówczas mieszają one produkty z różnego czasu i stylu), natomiast dominujące uwikłanie uczestników popkultury w rewolucję cyfrowych transakcji i konsultacji dopełnia absolutnie klasyczna relacja komunikowania face to face, nasycona pertraktacjami, poradami (ze strony sprzedawców), wzajemnymi formami fatycznymi, dygresjami na temat kultury współczesnej, a nawet żartami (także na temat kompetencji sprzedawców).

Trudno także wzbudzić w obserwatorze tych rytuałów komunikacyjnych przekonanie, iż produkty innowacyjne (czytniki czy konsole) kreują jakiekolwiek skłonności metaforyczne lub odmieniające status klienta. Księgarnie odwiedzają raczej użytkownicy kompetentni, już wyposażeni w najnowsze gadżety cyfrowej lektury czy zabawy albo korzystający z nich na miejscu w przestrzeni dedykowanej grom komputerowym (tak jest w Empiku). Zdarza się zatem spostrzegać dzieci czy nastolatków, którzy pobyt w przestrzeni do grania traktują jako chwilową odmianę swojego statusu, ale z konieczności (ubóstwo) jest to dystynkcja krótkotrwała. Wydaje się także, iż dominuje skłonność do grywania przed skłonnością do czytania, co potwierdzają badania statystyczne.

Empik – gdyby go porównać do świątyni konsumpcji – ma nawę główną, zawierającą bardzo różnorodne produkty i usługi, od gadżetów piśmienniczych po ceramikę, lewą nawę boczną w całości wypełnioną zbiorem książek i transept kasowy, od którego prowadzi nawa boczna wypełniona nagraniami muzyki oraz filmów z zamaszyście skręconą ku wejściu/wyjściu odnogą tejże nawy zastawioną regałami z grami komputerowymi i konsolowymi, uzupełnionymi o kilka stanowisk do gry, zbudowanych z wielkich ekranów i standów z konsolami. W planie ogólnym przypomina swym przekrojem grecką literę Φ, tylko kanciastą.

Ten sklep multimedialny zajmuje połowę kondygnacji domu handlowego. Ponieważ od pozostałej przestrzeni oddzielają go szklane ściany i okna, sprawia pozytywne wrażenie prześwietlonego naturalnym światłem. Akcentem graficznym w całej przestrzeni wnętrza jest biały przecinek, identyczny jak zawarty w logo marki. Portal wejściowy wyróżniają poczwórne bramki antykradzieżowe opakowane reklamowymi plakatami. Rytm ustawienia tych bramek, w skos, dynamizuje sam akt przestąpienia granicy. Przestrzeń z lewej strony wypełnia powierzchnia punktu informacyjnego, w którym można także odbierać zamówione w Internecie książki. Ponieważ plecy punktu zbudowano z półek podobnych do bibliotecznych, stymuluje on ciekawe wrażenie pobytu w miejscu swoistej transgresji marzeń w spełnienia. Kolor naturalnego drewna (lub okleiny) budzi poczucie solidności i komfortu. Podobnie oddziałują zawieszone u części sufitu drewniane listwowe ażury oraz ukształtowane w niewielkie płyciny dekoracyjne ekraniki. Podłogi są albo ceramiczne, szare, więc neutralne, albo wyścielone szarą wykładziną. Podobnie jak szara część stropu – po uniesieniu wzroku można tam dostrzec surowe, rurowe formy różnych instalacji.

Nawa główna wzbudza wrażenie konsumenckiego rozmachu. Gęsto zastawiona ladami i regałami, obwieszona planszami promocyjnymi i podobiznami książek wypełniona jest licznymi stoiskami z gazetami, czasopismami (także z tytułami wyrafinowanymi, niszowymi) oraz z tytułami niemieckimi, m.in. „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, „Die Welt”, „Schöner Wohnen”, „Stern” czy „Spiegel”), zegarami, kalendarzami, kartkami pocztowymi i życzeniowymi, brelokami, zabawkami, artykułami piśmienniczymi, biżuterią i ceramiką, tacami śniadaniowymi. W całości przypomina swoisty bazar.

Nawa lewa – gęsto zastawiona stołami, ekspozytorami, wyspami, wózkami i regałami z książkami – trwale naznaczona jest reklamowymi aktami mowy. „Tysiące książek w jednym miejscu” należy do aktów trwałych, sezonowe obejmują akcje promocyjne, np. „2 + 1 na książki z tego »Tomu Kultury«” (to czasopismo wewnętrzne marki), „kup trzy zapłać za dwie” czy „empik godne uwagi tysiące książek w ofercie 1 + 1”. Instrumentarium promocyjne obejmuje praktycznie całą przestrzeń księgarską i przybiera rozmaite formy. Od stabilnych stojaków („empik prezentuje najlepsze oferty”) po stelaże z ofertą „Wyjątkowy Prezent.pl”. Ale odnajdziemy tu także dekoracje aksjologiczne – historyczne, czarno-białe fotografie oraz cytaty z wypowiedzi znanych pisarzy i podróżników, m.in. Janusza Leona Wiśniewskiego i Elżbiety Dzikowskiej, doceniających kulturotwórczą rolę niegdysiejszego MPiK-u (taka była dawna nazwa brandu), stąd plansze z opowieściami o „królestwach kultury, księstwach czasopism, cesarstwach inteligencji”, które pojawiły się w „zenicie PRL-u, wśród przaśnej szarości”. Nad innym regałem dostrzeżemy fotografie Sławomira Mrożka i kolejny cytat: „Składam się z wyobraźni i nicości. To znaczy, że nawet kiedy zniknie wyobraźnia, coś jeszcze za mnie zostanie”.

Przechodzień ma zatem lekkie rozdwojenie jaźni – oto z jednej strony doznaje niezwykle pozytywnych wrażeń z pobytu w zasobnej, popkulturowo barwnej, ale i przyjaznej, bo wypełnionej także dedykowanymi miejscami do czytania (długie stoły z krzesłami, czytelnicy jednak milczący, jakby odseparowani w myśleniu i fonii – co postrzega się jako zachowanie niezwyczajne), księgarni, z drugiej zaś przebywa w klasycznym supermarkecie, tuż obok kupi wszak zegary, smyczki, kubki, puzderka, kalendarze, gazety itd. Także i tę nawę wypełniają piśmiennicze drobiazgi. Przeważają jednak książki.

Zasadniczo zbiór podzielono na dwa pomieszczenia – dominujące przy wejściu nowości oraz kolekcje tematyczne: reportaż (tu w tysiącu kolorowych okładek widać było tom autorstwa Wolfganga Büschera Hartland. Pieszo przez Amerykę oraz Ruski ekstrem. Jak nauczyłem się kochać Moskwę Borisa Reitschustera) uzupełniony o atlasy, mapy i globusy, przewodniki turystyczne (w tym nieliczne dedykowane miastom niemieckim, np. wiodącemu prym Berlinowi, Monachium czy całym Niemcom), sztuka (liczne albumy także ze sztuką Niemiec – zwłaszcza dawną, ale nie brak i wydawnictw, również niemieckojęzycznych, dedykowanych reklamie i designowi współczesnemu), religie, psychologia, fotografia, sport, poradniki i książki kucharskie (ogołocone z kuchni Niemiec), słowniki i nauka języków obcych (Niemiecki nie gryzie – to jeden z promowanych tytułów), literatura obcojęzyczna, historia mocno zdominowana przez dzieła na temat II wojny światowej, literatura polska i obca (tu łatwo było wiosną 2013 r. wyróżnić na półce książki m.in. E. M. Remarque’a i Ferdinanda von Schiracha), wreszcie obfity dział literatury dla dzieci. Nutą powszechną wydaje się jednak szeroko pojęta europejskość. Niemcy są w tej przestrzeni słabo widoczne, badacz powiedziałby: obecne, ale nie ekspansywne; zauważalne,ale nie ważne.

Regulacją podstawową, gdybyśmy odtwarzali system wartości, którego doznaje polski czytelnik, byłby jednak historyzm, mocno uwikłany w faszyzm-nazizm, w diaboliczność postaci Hitlera i Wielkiej Trójki (stąd Kaci Hitlera, Hitlerland, Wiek ludobójców, Noc morderców i Wspólny wróg obok Żołnierzy wyklętych na jednej półce). Niewidoczny wręcz jest dzień powszedni Niemiec, ich system medialny, polityka i kultura (poza biografiami), kuchnia i obyczaje czy ekonomia. Mówimy o tym, co widać, co nasyca oczy i uszy, nie o tym, co jest możliwe do odnalezienia w katalogach. Finałem tej narracji musiałby być opis stoisk dedykowanych kulturze w stylu pop: Disney, Lego, Star Wars, Furby, Schleich, Coca Cola, Angry Birds oraz mocno osamotniony w tej konstelacji VW Garbus to dystynkcje konsumenckie transeptu zawracającego kroki czytelnika ku kasom lub ku stoiskom muzycznym i filmowym. Godzi się wspomnieć, że muzyka niemieckich kompozytorów, płyty dyrygentów i instrumentalistów są nader liczne i ekskluzywne cenowo, natomiast film, podobnie jak literatura, reprezentowany jest mizernie.

Empik jest sklepem samoobsługowym. Obserwujemy tu zatem zachowania spektakularne dla przestrzeni konsumenckich tego typu: theatrum obyczajowe, wykonywane najczęściej przez ludzi młodych, demonstrujących poprzez nałożone kostiumy kultur niszowych bądź zmediatyzowanej popkultury swą energiczną, nadekspresyjną (także językowo) młodość, niezależność, dosadny humor, ale i subtelne gesty miłosne – z boku nawy głównej i przed wejściem można znaleźć zacisza z leżankami, gdzie flirtują i tulą się nastolatki. Wielu czytelników przychodzi do Empiku na darmowy seans lektury – przy opisywanych już stołach do czytania. Z reguły są milczący, a na pewno wyciszeni. Dość modnie ubrani i schludni. Inni – często rodzice maluchów biegających po sklepie jak po placu zabaw – poszukują zwyczajowych prezentów, świątecznych pamiątek, modnych tekstów, zazwyczaj filmów i płyt. Reprezentują „klasyczną” nową polską klasę średnią. I koneserzy – w każdym wieku, wertujący biegle standy i regały, poszukujący okazji i uzupełniający kolekcje. Społeczność pulsująca przyspieszonym rytmem miasta, czasem zwalniająca obroty, gdy na małej estradzie pojawia się gość Empiku: pisarz, piosenkarz, muzyk.

Księgarnia Lehmanns Media jest konstruktem architektonicznie znacznie prostszym i mniejszym – parter ma kształt nieco nieforemnego, wydłużonego czworokąta. Podobnie dwa piętra wyższe. Dominuje pomarańcz podłogi, żółć ścian, zieleń infobanerów w formie odwróconych, rozchylonych ku górze stożków. Na piętro prowadzą schody wzdłuż lewej ściany – przecinając witryny. W ciepłe dni nie znajdziemy tu drzwi – wnętrze księgarni jest szeroko otwarte dla przechodniów. Ciąg kwadratowych ekspozytorów wypełnionych książkami wprowadza do wnętrza, równocześnie sąsiadując z przyjemnościami i funkcjonalnością miasta, np. lodziarnią i apteką po drugiej stronie ulicy. Biel regałów rozjaśnia wnętrze. Punkty informacyjne – znacznie mniejsze niż w monumentalnym Empiku – to prawie barowe stoliczki z wysokim krzesłem. Nie ma tu – jak powinno być w klasycznej świątyni konsumpcji – klarownie zarysowanego portalu odgradzającego wnętrze od zewnętrza, święty konsumencki bezczas od pośpiechu ulicy. U wejścia/niewejścia prosty stojak z niemieckimi gazetami zdobi slogan: „Bücher und mehr”. Poza logo to na pierwszy rzut oka pierwszy znak konsumeryzmu.

Mały stand na pierwszym z brzegu ekspozytorze zdobi ramka reklamowa (w czerwcu 2012 r. z inskrypcją „Traumziel: Buch”, popularyzującą kryminalny e-book Tany French Sterbenskalt). W głąb prowadzi wydłużony, nasycony żółcią ekspozytor z trójwymiarowym napisem „Bestseller” i stosami książek. Okładki zazwyczaj pastelowe, pogodne, układają się niczym barwny wykres popularności tytułów podświetlony kilkudziesięcioma białymi lampami z sufitu. Jest jasno, przejrzyście, choć gdzieniegdzie widać bałagan wśród stosów – znak kartkowania tytułów przez czytelników. Kolejnym ekspozytorom, prowadzącym ku ruchomym schodom, towarzyszą pod ścianą regały z napisem: Leipzig. Signum loci. Rozbudowany jest (a nieobecny w Empiku) ciąg regałów z książkami na prezenty (Geschenkbuch). Intryguje, bo przerzuca myślenie o lekturze na nieobecnych, książka staje się podmiotem intencji. Następny w szeregu – humor. Teksty i książki ilustrowane. Schody transportują przechodniów na pierwszy poziom. Duży dział science-fiction – i słabo obecny Stanisław Lem, Niezwyciężony, więc jednak bez niegdysiejszej dominacji. Raczej świadek przemian. Obok kilkadziesiąt edycji Tolkiena, dziesiątki tomów Pratchetta, literatura niemiecka i liczne antologie. Następnie literatura obcojęzyczna – żadnego polskiego tytułu. W katalogach niewiele polskich tekstów po niemiecku. Herbert, jakieś mizerne antologie polskiej prozy. Dominuje proza anglojęzyczna.

Następny dział: biografie. Na pozór żadnego polskiego nazwiska. Kolorowy Hermann Hesse, królowa brytyjska, obok Genschera i Kohla – Erich Honecker, ale da się znaleźć kilkanaście publikacji (z przewagą tekstów naukowych) o Lechu Wałęsie oraz kilka o Janie Pawle II. Następne działy to literatura klasyków (żadnego polskiego tomu) i dość rozległy dział artykułów piśmienniczych, w tym papeterie, dziś w Polsce element hipsterskiego świata. W dziale poezji sporo tomików Wisławy Szymborskiej, wspólny tom Grassa, Miłosza i Szymborskiej – po uprzednim zamówieniu. Piętro wyżej otwiera dział Kuchnia – jest kilka polskich spécialité de la maison. Regał dalej inskrypcja Garten i pierwsza z przestrzennych instalacji – ogrodowy parasol, piknikowa porcelana, kolorowe torby wśród książek o pielęgnacji ogrodu i odpoczywaniu w ogrodzie. I kolejna instalacja – barwna, opatrzona plakatem, reklamująca rozgrywki Euro 2012 na Ukrainie i w Polsce. Tuż za wielokolorowym banerem – zapewne przypadek – widoczna okładka IQ Trainer. Zaraz obok liczne standy z literaturą dla dzieci i młodzieży, w tym liczne audiobooki. Dalej potężny zbiór książek o medycynie, pielęgnacji ciała i zdrowiu, celtyckie baśnie, elfy i potężna ściana książek z nadtytułem „Życie”. Po drugiej stronie znów liczne regały i standy z książkami dla dzieci i młodzieży. Także maskotki i zabawki oraz przedmioty utylitarne – na wycieczkę i do szkoły. Piórniki i pojemniki. Następnie kącik zabaw i rozległy dział dedykowany turystyce. Setki tytułów pomagających podróżować i poznawać kraje świata – Polska jest obecna mizernie. Podobnie jak w dziale nauki języków obcych, Sprachen A–Z, w którym tytuł Żadnych granic: Polnisch A bis Z należy uznać za nader optymistyczny i nieliczny. Więcej podręczników pomaga nauczyć się portugalskiego – stoją tuż obok. Z gadżetów marketowych warto wspomnieć o porcelanie czy t-shirtach opatrzonych zabawnymi napisami (np. 2 + 2 = 5).

Lehmanns także jest sklepem samoobsługowym. Odwiedzają go ludzie niezachowujący się tak spektakularnie jak Polacy. Być może kameralniejsza, jaśniejsza przestrzeń księgarni, jej wielopiętrowość powodują, że brak tu obyczajowego theatrum – publiczność zda się zbyt rozwarstwiona. Dominują ludzie dojrzali, kupujący bez efektownych rytuałów konsumenckich. Wielu czytelników zachodzi do Lehmannsa niejako po drodze – porzucając na chwilę inne ryty konsumenckie. Obserwując tę księgarnię wielokrotnie, nie spostrzegłem również występów na żywo – artyści, często wybitni lub intrygujący, grywają na ulicy tuż obok. Pisarzy nie spotkałem ni razu.

Trudno orzec, czy odwiedziny w jednej lub drugiej księgarni pozwolą zrekonstruować model świata, w jakim żyją ich bywalcy. Jasne jest tylko, że czytelnicy książek często są introwertyczni. I raczej osamotnieni w poszukiwaniu wiedzy o kraju najbliższych sąsiadów.



Bibliografia

E. Bendyk, Punkt przełomu. Trendy rozwojowe o zasięgu globalnym i regionalnym, Warszawa 2012, http://cyfrowagospodarka.pl/wp-content/uploads/2012/05/1_PunktPrzelomu.pdf.

Börsenverein des Deutschen Buchhandels e.V. 2013, [w:] Buch und Buchhandel in Zahlen, an Frankfurter BuchMesse 2013, http://www.boersenverein-bayern.de/de/bayern/Buch_und_Markt/157729.

T. Goban-Klas, Wartki nurt mediów. Ku nowym formom społecznego życia informacji, Kraków 2011.

A. Gwóźdź (red.), Ekrany piśmienności. O przyjemnościach tekstu w epoce nowych mediów, Warszawa 2008.

A. Gwóźdź i P. Zawojski (red.), Wiek ekranów. Przestrzenie kultury widzenia, Kraków 2002.

Lesen in Deutschland - politische und programmatische Empfehlungen für bessere Bildung 18, Juni 2013.

Perceptions of Libraries, 2010 Context and Community, A Report To The OCLC Membership, Ed. Brad Gauder, Dublin, USA, 2010, https://www.oclc.org/en-US/reports/2010perceptions.html.

Raport Rynek książki w Polsce 2012,http://www.instytutksiazki.pl/upload/Files/rynek_ksiazki_2012.pdf.

Report Public Libraries, Third Report of Session 2004–05, Volume I, ordered by The House of Commons, London 2005, http://www.parliament.the-stationery-office.co.uk/pa/cm200405/cmselect/cmcumeds/81/81i.pdf.

R. Chymkowski, we współpracy z I. Koryś i O. Dawidowicz-Chymkowską, Społeczny zasięg książki w Polsce w 2012 r., raport Biblioteki Narodowej w Warszawie, http://www.bn.org.pl/download/document/1362741578.pdf.

 

Pułka, Leszek, dr hab., profersor w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego, literaturoznawca w specjalności dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Rozprawa doktorska pt. Bohater zbiorowy w prozie polskiej w latach 1890-1918 oraz habilitacyjnej - Kultura mediów i jej spektakle na tle przemian komunikacji społecznej i kultury popularnej. Najważniejsze publikacje: Hołota, masa, tłum. Bohater zbiorowy w prozie polskiej 1890-1918,Wrocław 1996; Kultura mediów i jej spektakle na tle przemian komunikacji społecznej i kultury popularnej, Wrocław 2004; Książki i ekrany. Eseje o kulturze popularnej (współautor), Wrocław 2005; Słownik literatury popularnej (współautor), red. Tadeusz Żabski, Wrocław 2006; Utracona prywatność. U progu XX-wiecznej ekspansji mediów, Wrocław 2010.